poniedziałek, 6 stycznia 2020

Podsumowanie - rok 2019


Tradycyjnie, jak co roku, zamieszczam podsumowanie minionych dwunastu miesięcy. To dobra tradycja, choćby dlatego, że pod koniec roku pamiętam z niego mniej niż faktycznie się wydarzyło, (zwłaszcza jeśli chodzi o osiągnięcia) i takie odświeżenie pamięci zazwyczaj poprawia mi humor. A rok 2019 był wyjątkowo bogaty w literackie wydarzenia, przynajmniej jak na moje standardy.

PUBLIKACJE

Ukazały się trzy premierowe książki (to chyba mój życiowy rekord). Dwa tomy z nowej (i pierwszej w moim życiu) serii Wtajemniczeni: „Niewszystko złoto, co złote” i „Czarna Wołga. Tajemnica zprzeszłości” (Wydawnictwo Nasza Księgarnia, ilustracje Marta Krzywicka). Wcześniej wystrzegałam się seryjnego pisania (może niesłusznie). Trzecią książką jest „Miłka i owczarekkoroniasty” (ilustracje Ewa Kownacka, Wydawnictwo Zielona Sowa). To pierwsza moja książka w tym wydawnictwie i wszystko wskazuje na to, że nieostatnia.
Poza tym moje opowiadania zostały opublikowane w Kwartalniku Literackim „Wyspa” (tym razem był to tekst dla dorosłych) i w „Kosmosie dla dziewczynek”, a opowiadanie pt. „Mamka”(o krowach) napisane w ramach literacko-charytatywnego projektu Korabkowe Opowieści (zachęcam do wspierania) przedrukowane w Magazynie Vege.

LAURY
Mój (i Diany Karpowicz, wydany przez Zuzu Toys) „Poczet Królów i KsiążątPolskich” dostał główną nagrodę w Konkursie „Świat Przyjazny Dziecku” Komitetu Ochrony Praw Dziecka (trochę laurów już w moim życiu było, ale to pierwsza nagroda przyznana przez to gremium).


PISANIE
moja własna ilustracja do książki "Księżycowy Ptak"
Napisałam dwie książki (trzecią część serii Wtajemniczeni i powieść dla dzieci pod roboczym tytułem „Księżycowy Ptak” w ramach wspomnianego powyżej stypendium) i skończyłam pisać trzecią („Miłka i owczarek koroniasty”), opowiadanie (dla „Kosmosu dla dziewczynek”) i baśń o fruwającej śwince.

JUBILEUSZE
W 2019 roku minęło piętnaście lat od publikacji mojej pierwszej książki dla dzieci („Znowu kręcisz, Zuźka”, Wydawnictwo Nasza Księgarnia) i trzydzieści od ukazania się debiutanckiego tomiku poetyckiego („Taniec”, OKO). A to nie wszystkie rocznice, kto ma chęć dowiedzieć się na ten temat czegoś więcej zapraszam tutaj. Świętowałam (by użyć oksymoronu) pracując. Tak intensywnie, że zabrakło mi czasu na wakacje. Dopiero w listopadzie wyjechałam na kilkudniowe lenistwo (przerwane, nawiasem mówiąc, spotkaniem autorskim).

MEDIA
Moja książka „Miłka i owczarek koroniasty była czytana w Radiowej Jedynce a „Czarną Wołgę. tajemnicę z przeszłości zapowiedział super spot (do obejrzenia tutaj). Recenzje na temat moich książek regularnie ukazywały się w różnych mediach. Brałam też udział w audycjach radiowych - nie tylko jako autorka. Po raz pierwszy wystąpiłam w audycji interwencyjnej (na temat tabliczek z zakazemdokarmiania zwierząt na warszawskim Rakowcu, usuniętych wreszcie po kilku miesiącach). O rakowieckich kotach pewno tu jeszcze napiszę, bo to nie koniec tej opowieści.

SPOTKANIA AUTORSKIE
fot. Marytka Czarnocka, spotkanie promujące "Miłkę i owczarka koroniastego" w księgarni BookBook przy ulicy Koszykowej

Gdy zabierałam się do pisania tego podsumowania wydawało mi się, że nie było ich zbyt wiele (prawdę mówiąc nie bardzo miałam na nie czas), ale po odświeżeniu pamięci okazało się, że trochę się jednak pospotykałam. Brałam udział w Warszawskich Targach Książki. Wyjechałam do Opola, Katowic, Olsztyna i Słobit. Miałam dwa spotkania w Nadarzynie (w szkole i bibliotece) i jedno w Młochowie. Promowałam dwie książki w Multimedialnej Bibliotece dla Dzieci i Młodzieży Dzielnicy Mokotów. Uczestniczyłam w spotkaniach promocyjnych w Empiku przy ulicy Marszałkowskiej w Warszawie i księgarni BookBook przy ulicy Koszykowej (również w Warszawie). Spotkałam się z czytelnikami w warszawskim Muzeum Literatury. Wzięłam udział w organizowanej przez Okręg Warszawski SPP Nocy Muzeów w Domu Literatury i Otwartych Ogrodach w Domu Seniora PAN w Konstancinie Jeziorna. Wszystkie te spotkania bardzo miło wspominam, a jeśli chcecie podejrzeć, co się na nich działo, zachęcam do przejrzenia mojego Facebooka.

SKRZYDŁA i FRUWANIE
fruwająca świnka mojego autorstwa
Wyjątkowo dużo było w tym roku tematów związanych z lataniem, by przypomnieć wspomnianą już tutaj książkę „Księżycowy Ptak”i bajkę o fruwającej śwince. Poza tym w ramach swojej półetatowej pracy przygotowywałam wystawę zdjęć ptaków, której wernisaż zaplanowany jest na luty, a pod koniec roku robiłam korektę autorską kolejnej „fruwającej” książki, która ma się ma się ukazać w 2020. Ponadto przygotowywałam projekt edukacyjnej książki, w której również sporo będzie o ptakach.

POEZJA
Więcej też było poezji. W trzeciej części Wtajemniczonych pewien wiersz pełni ważną, by nie powiedzieć kluczową rolę w detektywistycznej intrydze. A i w „Księżycowym Ptaku” jest więcej poezji, niż w moich wcześniejszych książkach dla dzieci. Napisałam też kilka, a może nawet kilkanaście wierszo-notatek, które, mam nadzieję, wkrótce przekształcą się w wiersze.
Przełomowi roku 2019 i 2020 towarzyszyły dwie książki: „Post-koine. Studia o nieantropocentrycznych językach (poetyckich)” Anity Jarzyny oraz Piotra Somera „O krok od nich. Przekłady z poetów amerykańskich” (cudny gwiazdkowy prezent), co być może stanowi jakąś wróżbę na Nowy Rok.

ZWIERZĘTA
okładka numeru Magazynu Vege z moim opowiadaniem

Jak już pewno zdążyliście się zorientować to ważny temat 2019 roku (w rzeczywistości jeszcze ważniejszy, niż można by wywnioskować z powyższych akapitów). Zwierzęce istoty pojawiają się we wszystkich napisanych bądź opublikowanych w minionym roku tekstach. W trzech utworach zamieściłam wątki związane z ich cierpieniem w hodowlach (nie tylko przemysłowych). Temat ten pojawił się również (po długim okresie „przymiarek”) w mojej półetatowej pracy. W ramach prowadzonego przeze mnie cyklu Kino Nokowe zorganizowałam pokaz filmu „Zjadanie zwierząt” i spotkanie z Dariuszem Gzyrą. Poza tym zaczęłam zbierać materiały do artykułu na temat wegańskich i wegetariańskich wątków w literaturze dla dzieci. Dużo czytałam o zwierzętach, ich sytuacji, emocjach, historii, języku jaki się o nim pisze (patrz jedna z książek wymienionych powyżej)… Po dwudziestu sześciu latach wegetarianizmu i trwających już od jakiegoś czasu przymiarkach zrezygnowałam z produktów mlecznych i jajek. To wszystko to też chyba zapowiedź zmian (a zarazem kontynuacji).

TEN PIERWSZY RAZ
Jak można wyczytać powyżej, trochę tych pierwszorazowych sytuacji było, więc nie będę się powtarzać. Odniosę się tylko do nie wymienionych wcześniej wydarzeń z ostatnich tygodni. Po raz pierwszy Wigilia odbyła się w moim domu, cy było dla mnie (osoby, która nigdy nie czuła się komfortowo w sytuacji gospodyni) nadzwyczaj pozytywnym doświadczeniem. A Nowy Rok (również pierwszy raz) witałam nad morzem na plaży.

I CO JESZCZE?, CZYLI PODZIĘKOWANIA
Być może owo „co jeszcze” jest nawet najważniejsze. Miniony rok, choć w dużej mierze również skupiony na kwestiach zdrowotnych, był pod tym względem dużo spokojniejszy niż poprzedni, za co jestem ogromnie wdzięczna.
O kłopotach, nawiasem mówiąc z grubsza chyba ogarniętych, nie chcę dziś pisać.
Chcę natomiast utrwalić choć w kilku zdaniach unikalne (na przestrzeni wielu ostatnich lat) doświadczenie - czas, który spędziłam w swoim osobistym domu pracy twórczej i pisałam. I prawie nic mnie w tym pisaniu nie rozpraszało. Maksymalna intensywność do wewnątrz i maksymalne odbodźcowanie z zewnątrz. I jeszcze komfort wynikający z pracy w ramach stypendium. Można by rzec raj dla introwertyka-autora. Tekst na ekranie monitora, towarzystwo suczki Dżimby, a często również psiego sąsiada Kajtusia. A w ramach schładzania umysłu - słońce (choć to oczywisty oksymoron), spacery, czytanie i rozpalanie w kuchni (bo jeść też trzeba). To ostatnie bywało co prawda wkurzające, zwłaszcza, gdy coś poszło nie tak i nawet psy uciekały z zadymionego domu. Ale ostatecznie zawsze kończyło się sukcesem.
Nie był to może czas bardzo długi, ale niezmiernie ważny.
Dziękuję moim najbliższym (i nieco dalszym również) za to, że mi go podarowali. I sobie samej też dziękuję, bo był to również dar od siebie dla siebie.
Dziękuję też za cudowne zmęczenie podczas wchodzenia na Połoninę Caryńską (jak to dobrze, że umieściłam tam akcję pisanej właśnie książki i musiałam zrobić dokumentację).
A przede wszystkim moim bliskim (i tym nieco dalszym też) za to, że są.

1 komentarz:

  1. Kapitalna strona, polecam bardzo https://cbradio.waw.pl/ bloga z artykułami o różnej tematyce.

    OdpowiedzUsuń