piątek, 30 listopada 2012

Dwie kalkografie nagrodzone w konkursie Mazowieckiego Centrum Kultury i Sztuki zorganizowanym w ramach akcji „Lato na wsi 2012” :)

 Prace powstały podczas prowadzonych przeze mnie  w Młochowie warsztatów plastycznych. Pierwsze miejsce zdobył Grześ Dąbrowski, wyróżnienie otrzymała Natalia Majek. Prócz nich, na Finał akcji do siedziby MCKiS w Warszawie, pojechała grupka najaktywniejszych uczestników wraz z rodzicami. Więcej na kalkografia.suwalska.info

wtorek, 27 listopada 2012

Co to jest?

Wiadro na drzewie - powiecie. Fakt. Może więc powinnam inaczej sformułować pytanie.
Czym to jest?
Otóż jest to...
...karmnik dla wiewiórek. Uważny obserwator spostrzeże rudą plamkę w lewym górnym rogu. Bardzo uważny, bo zdjęcie robiłam komórką przez szybę. Obiekt bywa również karmnikiem dla dzięciołów (nie wiedziałam, że dzięcioły jedzą orzechy!). Bywa też karmnikiem dla...
...mojej kotki (biała plama nieco z prawej strony). Przynajmniej ona tak uważa, choć bynajmniej nie interesuje jej zawartość wiadra (no cóż, nie przepada za orzechami), lecz goście, którzy je odwiedzają. Szczęśliwie żadnej wiewiórki ani dzięcioła nie udało się jej upolować. Chyba nawet nie ma na to szans. Kończy się na rozpaczliwym drżeniu brody będącym wyrazem najbardziej intensywnych niespełnionych łowieckich pożądań. I niech tak zostanie.
P.S. Żeby nie było zmyłki, obiekt-karmnik zlokalizowany jest w naszej mazowieckiej wsi (nie mylić z wsią warmińską).
Kolejne P.S. Wiadro z orzechami znajduje się... na orzechu ;)

poniedziałek, 26 listopada 2012

Kalkograficzne ilustracje

Sześć nowych kalkografii na stronie kalkografia.suwalska.info (podstrona "moje ilustracje"). Wśród nich dwa obrazki ilustrujące książkę "Marionetki Baby Jagi" (klaun-balonik i wiedźma z okładki) oraz ilustracja mojej baśni pt. "Łysy Jeżyk" (powyżej :-))
Zapraszam!!!
P.S. Mój mąż wymyślił dla tej ilustracji fantastyczny tytuł - "Oczkowy ludek" ;)

czwartek, 22 listopada 2012

Zapraszam na spotkanie w Wolicy

Serdecznie zapraszam
na spotkanie autorskie w Świetlicy NOK w Wolicy.
30 listopada o godzinie 18.30,
ul. Przedszkolna 2 w Wolica pod Warszawą.
Więcej informacji na blogu Wielokropek

środa, 21 listopada 2012

Pochwała NIC robienia

Ostatnio postanowiłam robić NIC. Skoro nie wiem, CO robić, to lepiej robić NIC, niż silić się na COKOLWIEK. A nóż od NIC robienia nagle mnie olśni?!
Łatwo postanowić, trudniej wykonać. A zdawałoby się, że NIC robienie to NIC trudnego - na pewno nie dla mnie.
Po pierwsze: robiąc NIC trzeba jednak COŚ robić: organizm domaga się jadła, odzienia, a o tej porze również ciepła, więc, z tego choćby powodu, trzeba zarabiać jakieś pieniądze. No chyba, że kandydat na NICroba jest rentierem. Ja nie jestem.
Po drugie: nie bardzo wiedziałam, jak się do NIC robienia zabrać. Jak zrobić NIC? Na czym to w praktyce może polegać? Ufff...
Jak się okazało każdy dylemat można rozwiązać, gdy zejdzie się z wyżyn ogólnej refleksji na poziom osobisty. Doszłam do wniosku, że dla mnie konkretnie NIC robienie będzie oznaczać, że dam ponieść się falom, a jeśli któraś z nich przyniesie mi coś fajnego po prostu to chwycę. Nie jest to może jakaś perfekcyjna metoda NIC robienia, ale lepsze to niż... nic. Na razie wystarczy.
I proszę bardzo: odkąd zaczęłam robić NIC:
- udało mi się wystartować ze stroną o kalkografii;
- skończyłam pisać pierwszą, a może raczej wstępną wersję (bo to już kolejna "pierwsza" wersja) pewnego scenariusza (DZISIAJ!!! :));
- rozmawiałam z Wydawcą o nowej książce :)
- i... (nie będę więcej wymieniać, żeby nie znudzić Czytelnika).
Wartością dodaną  NIC robienia jest... ulga.
Z tego wszystkiego zachciało mi się nawet pisać posty. Szkoda, że tak mało mam na to czasu.
NIC robienie bywa bardzo absorbujące.

poniedziałek, 19 listopada 2012

Kalkoinstrukcje

Właśnie zaczęłam  publikować opisy poszczególnych kalkograficznych technik na mojej nowej stronie: kalkografia.suwalska.info. Na pierwszy ogień, a właściwie na pierwszy żar żelazka, wzięłam kalkotechnikę najczęściej przeze mnie prezentowaną podczas warsztatów, czyli odbijanie wyciętego z kartonu szablonu (wariant – jasna figura na ciemnym tle). Znajdziecie też krótki opis alternatywnych wariantów tej techniki (między innymi "witrażyk" i kolorowa kalkograficzna ilustracja). Wkrótce kolejne kalkoinstrukcje! Zachęcam do nadsyłania opisów własnych doświadczeń z kakografią oraz reprodukcji prac i, oczywiście, zapraszam na pierwsze wirtualne warsztaty kalkografii!!!

piątek, 16 listopada 2012

Listopadowa fotorelacja z Warmii

  Być może tak widzą nasz dom bobry, o ile w ogóle nim się interesują. Nas ich siedziba nadzwyczaj fascynuje. 
Szczegóły bobrowej architektury.
Przy okazji spaceru na bobrowisko mąż przypomniał sobie jak podczas pierwszych wizyt na Warmii rozpytywał wszystkich, gdzie tu można zobaczyć bobrze siedziby. I proszę bardzo, bobry same do nas przyszły.
My się zachwycamy, ale sąsiedzi mieszkający niżej nad strumieniem widzą w tym zagrożenie.
Listopad ujawnił, że wybraliśmy miejsce na granicy przestrzeni dzikiej i... "oswojonej".
Tu wędrujemy w stronę dzikości.
A tu - oba elementy harmonijnie połączone. 
Przy okazji: trochę mnie drażniło, że zamiast tego, co widzę (tu zafascynowały mnie przede wszystkim świecące żółcienie) muszę fotografować to, co swym szerokokątnym "okiem" ujrzy moja komórka. Jednak i tak uważam, że warto pokazać efekt kompromisu pomiędzy moim i jej spojrzeniem.     
Tylko w listopadzie (ewentualnie wczesna wiosną) możliwe jest takie spotkanie z drzewem.  

środa, 7 listopada 2012

Z Warmii...

Tuż przed kolejnym wyjazdem na Warmię pokłosie dwóch poprzednich w postaci zdjęć z mojej komórki. A że niektóre nieostre. Trudno. I tak uważam, że warto je pokazać. Powyżej  widok sprzed naszego domu.

Ten post dedykuję mojej mamie, bez której to, co zobaczycie poniżej byłoby niemożliwe, a która w tym roku nie mogła na Warmię wyjechać.
Kuchnia prawie gotowa. Stół ma chyba z trzydzieści lat, albo i więcej. To pierwszy (o ile mnie pamięć nie myli) mebel wykonany przez mojego nieżyjącego już, niestety, tatę, który był stolarzem hobbystą ;). Chwilowo stół pełni dodatkową funkcję przycisku na klapę do piwnicy.
Ponieważ wyszła nam trochę niespójna stylistyczne (bardziej dworska niż chłopska) żartowaliśmy, że  została skradziona z pałacu. "Kradzione", co prawda nie tuczy, ale się wybrzusza, a że stół ciężki....

W tle mój mąż w roli glazurnika, czy raczej, w tym konkretnym przypadku, terakotnika ;)
A teraz detal. Funkcję ornamentu pełni fragment pozostawionego przez nas starego tynku. Chcieliśmy zachować pamięć minionych kolorów.
Znaleziona na strychu ikona. Pamiątka po powojennych mieszkańcach.
I podarowana przez moją teściową makietka (również sprzed lat). Teraz pracujemy nad wersją uzupełniającą: "Gdy mąż smacznie gotuje, drogę do serca żony znajduje!" ;)
I wracamy do szerszego planu. Nowa kuchnia ze starych kafli. W ostatnie wakacje trochę dała nam popalić. Zamiast palić się w niej - dymiło. Szczęśliwie ostatnio działała bez zarzutu i oby tak pozostało. Nad kuchnią mąż wkleił kilka kilka kafli - spodem do wierzchu, żeby było widać przedwojenne niemieckie sygnaturki.
 Znaleziona w drewutni kuchenna szafka (w trakcie renowacji)  na nowej podłodze i pod staro-nowym sufitem. O tej podłodze można by napisać książkę, a zwłaszcza o suficie.
Na zewnątrz nowe okiennice :)    
A dosłownie 20 metrów od domu...
Nieomal wszyscy, którzy przyjeżdżali do nas po raz pierwszy, twierdzili, że powinniśmy spiętrzyć strumyk w wąwozie i zrobić sobie jezioro. I stało się!!! Bez żadnych starań z naszej strony. To wszystko zasługa... bobrów.

Wymyśliłam sobie, że przygotuję na strychu dwa stanowiska: punkt obserwacji bociana (jedno z okien wychodzi wprost na gniazdo), a przy drugim oknie punkt obserwacji bobra.
Na zakończenie - fromborska katedra w październikowej mgle. Frombork to miejsce, do którego lubimy wracać.

P.S. I jeszcze link, który pokazuje, że jestem już lokalną,  warmińską artystką :)  http://www.czarlgd.pl/index_2.php?site=produkty%2Fpartnerstwo%2Fwilczeta

poniedziałek, 5 listopada 2012

Moja nowa strona o kalkorafii

Wszystkich, którzy prasowali, prasują lub będą prasować... kalkę ;) zapraszam na moją nową stronę w całości poświęconą kalkografii: kalkografia.suwalska.info.
Powstanie witryny ma ścisły związek z życiem tego bloga. Od lat na szczycie najpopularniejszych słów kluczowych, za pośrednictwem których internauci trafiają pod ten adres, jest "kalkografia". Strona jest więc odpowiedzią na zainteresowanie Czytelników tą prostą, a jednocześnie stwarzającą niezwykłe możliwości techniką graficzną. Przekazuje m. in. informacje i ciekawostki dotyczące kalkografii; opisy warsztatów; reprodukcje ilustracji i prac dzieci. Jest również miejsce na materiały przesłane przez internautów: relacje z prowadzonych przez nich warsztatów, przykłady twórczości własnej oraz podopiecznych. Serdecznie zapraszam do współpracy. Będę również wdzięczna za  wszelkie uwagi dotyczące witryny. Liczę, że pomogą mi udoskonalać stronę. Z góry dziękuję :)

sobota, 3 listopada 2012

Pantofelek w Rzymie

Dotychczas słowo "pantofelek" kojarzyło mi się głównie z pewnym jednokomórkowym organizmem. Tym razem chodzi jednak o obuwie. I to nie byle jakie - obuwie z bajki.

W listopadzie 2012 mój (i Kopciuszka :-)) pantofelek będzie można zobaczyć w Bibliotece Narodowej w Rzymie. Kalkograficzna ilustracja znajdzie się w otoczeniu prac wielu znakomitych ilustratorów. Polskich ilustratorów reprezentują Bohdan Butenko, Stanisław Bobiński, Antoni Gawiński, Bożena Truchanowska, Anna Stylo-Ginter, Krystyna Michałowska, Marianna Oklejak i ja :). Oddzielną  sekcje poświęcono Janowi Marcinowi Szancerowi.

A wszystko to z powodu obchodzonej na całym nieomal świecie 200. rocznicy pierwszego wydania baśni braci Grimm. Wielka uroczystość odbędzie się w Rzymie w dniach 8 – 11 listopada. Jej organizatorami są Uniwersytet La Sapienza i Biblioteka Narodowa w Rzymie. Tematem wiodącym jest baśń o Kopciuszku. Międzynarodowej konferencji (udział zgłosiło ponad 60 krajów) ma towarzyszyć ogromna wystawa.
W gronie organizatorów – Polaków powstał pomysł, by zachęcić polskich artystów do stworzenia nowych, bądź przesłania już istniejących własnych prac poświęconych tej postaci. Wystawa będzie czynna w Bibliotece Narodowej w Rzymie przez 3 miesiące. Po jej zamknięciu planowana jest aukcja, a pieniądze ze sprzedaży dzieł sztuki oraz zebranych gadżetów dotyczących Kopciuszka zostaną przekazane na Fundację Mam Marzenie.

Do udziału w projekcie zaprosiła mnie Ewa Gruda z warszawskiego Muzeum Książki Dziecięcej, która uczestniczy w tworzeniu polskiej części obchodów. Serdecznie jej za to zaproszenie dziękuję.

PS. Informacje dotyczące obchodów otrzymałam od Ewy Grudy i uzupełniłam wiadomościami znalezionymi na stronie Instytutu Polskiego w Rzymie.