Wirtualny Nieregularnik Doroty Suwalskiej

sobota, 2 marca 2024

PATRZĄC NA JEDNĄ RZECZ

Czy w niepozornej szklanej tacce można zobaczyć kosmos? Albo mikrokosmos? I czy żelazko może posłużyć do tworzenia makro - i mikroświatów?

Galeria 51m2 zaprasza na wernisaż konceptualno-graficznej (o ile taki termin istnieje; jeśli nie, to właśnie powstał) wystawy Doroty Suwalskiej zatytułowanej „Patrząc na jedną rzecz”.

Oprawę muzyczną zapewni, grając na wiolonczeli elektrycznej, Marcin Krzyżanowski. (Autor m.in. muzyki do filmu Doroty Suwalskiej „Taniec”, którego fragmenty będzie można zobaczyć podczas wernisażu.)

23.03.2024 r., godzina 18.00. Nadarzyński Ośrodek Kultury, Plac Poniatowskiego 42. Wstęp wolny!

Dorota Suwalska – absolwentka Wydziału Malarstwa warszawskiej ASP, studiowała również film animowany na tejże uczelni. Autorka projektów artystycznych (m.in. działań z pogranicza sztuk wizualnych i literatury), pisarka, autorka nagradzanych i tłumaczonych na obce języki książek, animatorka kultury, niedoszła biolożka.

Marcin Krzyżanowki – wiolonczelista, kompozytor muzyki teatralnej i filmowej, improwizator i perfomer, teoretyk nowej sztuki. Absolwent Akademii Muzycznej w Krakowie w klasie wiolonczeli Leona Soleckiego. Pobierał też prywatne lekcje kompozycji u Bogusława Schaeffera.

Więcej informacji tutaj: http://galeria51m2.blogspot.com/2024/02/patrzac-na-jedna-rzecz-wystawa-doroty.html

środa, 3 stycznia 2024

Między autorem a czytelnikiem, czyli most do… Skarbu

Z radością informuję, że w grudniu zakończyłam pracę nad tekstem przygodowo-edukacyjnej książki dla młodzieży pod roboczym tytułem "Skarb". Powieść powstawała w ramach rocznego stypendium twórczego z budżetu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. To było bardzo ciekawe doświadczenie pod względem twórczym, emocjonalnym i poznawczym. Miałam okazję przeczytać wiele niezwykle ciekawych książek i artykułów. Najczęściej zaglądałam do tekstów Tadeusza Łopatkiewicza (który wsparł mnie również merytorycznie podczas pracy nad książką, za co serdecznie dziękuję); Andrzeja Potockiego; Krzysztofa Potaczały; Pawła Dziadosza; Stanisława Orłowskiego (w sprawach dotyczących regionu Krośnieńskiego i Bieszczad); Małgorzaty Nowaczyk (genealogia); a także Kamila Sipowicza (tematy hipisowskie) i Marcina Kozioła (komputery).
Wielką przyjemność sprawił mi wyjazd na Podkarpacie, który zaplanowałam w ramach zbierania dokumentacji do książki. Bez tej motywacji pewno bym się w minionym roku w taką podróż nie wybrała. Odwiedziłam wiele ciekawych miejsc między innymi Krosno, Iwonicz i Iwonicz Zdrój, Rymanów i Rymanów Zdrój, rezerwat Prządki, Zamek Kamieniec, wybrałam się na górę Cergową...
Nie mniej ciekawym doświadczeniem było towarzyszenie moim bohaterom w ich książkowych przygodach, w przemianach które przechodzili oni oraz relacje między nimi.
Dziękuję pięknie Małgorzacie Strękowskiej-Zarembie oraz Elżbiecie Pałasz za konsultacje literackie. Cieszę się też, że miałam okazję skonfrontować efekty swojej pracy z młodymi czytelnikami. Jestem niezmiernie wdzięczna za wszystkie uwagi. I szczęśliwa, że „Skarb” spotkał się z dobrym przyjęciem u moich konsultantów.
Liczę, że rozpoczynający się rok obdarzy mnie skarbem w postaci publikacji tej książki, dzięki czemu już wkrótce będziecie mogli ją znaleźć na księgarskich półkach.
P.S. Na zdjęciu mostek na zboczu góry Cergowej. Tu symbolizuje przejście z etapu pisania książki do etapu wypuszczenia jej w świat.

Zrealizowano w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

środa, 27 grudnia 2023

2023 - podsumowanie

Wiem, że to trochę nudne, jeśli kolejny raz z rzędu piszę, że mam za sobą trudny rok. Ale nic na to nie poradzę. Nie chce być inaczej. Początek był dość energetyczny, ale ostatnie miesiące naprawdę dały mi w kość. Jak złapię trochę oddechu, postaram się opisać niektóre z przygód. Może dzięki moim doświadczeniom, wam uda się uniknąć kłopotów, które mnie spotkały.

Nic więc dziwnego, że ogromnie mi się spieszyło do Nowego Roku. Tak bardzo, że post ten zaczęłam pisać już w pierwszej połowie grudnia. W tym samym czasie kupiłam kalendarz/terminarz na Nowy Rok. Zwykle przymierzałam się do takiego zakupu dopiero w styczniu.  

Niestety pod koniec roku dostałam informację, w związku z którą, kolejny rok może być znów trudny, może nawet trudniejszy. Na razie jednak jestem w nastroju na przezwyciężanie trudności, więc spieszę, żeby skończyć tworzenie tego wpisu, zanim mi to minie. I postaram się, żeby nie minęło.

Trzeba też przyznać, że mimo wszystko trochę dobrych rzeczy też się wydarzyło. Ogarnęłam kilka spraw, które wcześniej wydawały mi się nie do ogarnięcia, a poza tym posadziliśmy z mężem kilkadziesiąt drzew.   

Tutaj tradycyjnie skupię się na pozytywach związanych z pisaniem.

KSIĄŻKI OPUBLIKOWANE

Bardzo ważna dla mnie książka, która, mogę to bez wahania powiedzieć, zmieniła moje spojrzenie na świat, którego jestem częścią i oczywiście przedstawicieli innych gatunków. Pozycja nie tylko dla dzieci i młodzieży. Z recenzji i opinii w sieci wynika, że i dorośli wiele z niej wynoszą. Nic w tym dziwnego. Sama podczas pisania dowiedziałam się mnóstwa fascynujących rzeczy. Trochę musiałam poczekać na jej publikację, ale tym bardziej jestem szczęśliwa, że jest. Więcej na temat "Zwierząt Miast" tutaj

Litewska edycja "Czarnych Jezior" z intrygującą okładką. I wielka radość, że litewscy czytelnicy będą mogli poznać opisaną w niej historię Magdy i jej tajemnicy. Link do litewskiego opisu tutaj. A informacje o polskiej edycji tu.

Ukraińskojęzyczna edycja współautorskiej, charytatywnej publikacji. Wciąż możecie wesprzeć małych uchodźców z Ukrainy kupując zarówno polską, jak i ukraińska wersję tutaj

KSIĄŻKI PISANE

Pracowałam nad książką pod roboczym tytułem "Skarb" w ramach rocznego stypendium twórczego z budżetu MKIDN.

Kontynuowałam prace nad książką "Świnie, krowy, kury..., czyli zwierzęta, których nie znamy" w ramach stypendium przyznanego przez Zarząd Funduszu Popierania Twórczości Stowarzyszenia Autorów ZAiKS 

LAURY (NIE TYLKO DLA MNIE)

Wspomniany już tutaj projekt, który współtworzyłam, doczekał się Nagrody głównej w Konkursie Świat przyjazny Dziecku". 

PUBLIKACJE DZIENNIKARSKIE

Mimo chronicznego braku czasu zrobiłam trzy wywiady dla portalu ngo.pl  dotyczące ważnych dla mnie tematów i prezentujące niezwykłe osoby:

fot. Darek Kondefer

 - z Katarzyną Trotzek z Azylu dla Świń "Chrumkowo";

 

fot. Darek Kondefer

- z Tadeuszem Łopatkiewiczem ze Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Krośnieńskiej;

fot. Darek Kondefer

-  z Katarzyną i Andrzejem Kowalczykami z Fundacji Szczęśliwe Zakończenie.

SPOTKANIA AUTORSKIE/TARGI/WIZYTY W MEDIACH/WYSTAWY (A WŁAŚCIWIE TO JEDNA WYSTAWA)

Targi Książki Vivelo, z Dianą Karpowicz i Kasią Piętką, fot. Ania Żylińska
 

Miałam przyjemność uczestniczyć w różnych wydarzeniach związanych z moim pisaniem: spotkaniach autorskich w Młochowie, Radomsku, Ruścu, targach książki w Warszawie; audycjach radiowych (w RDC i Radiu Kraków). A także jednym związanym z moją działalnością ilustratorską.


   

Moje prace były prezentowane podczas kolejnej edycji grupowej wystawy Ilustracje Cytowane w Galerii Lufcik w Warszawie. Liścio-kwiat na plakacie jest mojego autorstwa.

PODRÓŻE LITERACKIE

 

"pocztówka" z Rymanowa, fot. autorka
 

W związku z przygotowywaniem dokumentacji do pisanych książek, wywiadami i spotkaniami autorskimi odbyłam kilka (dalszych lub bliższych, krótszych i dłuższych) podróży (Podkarpacie, Dolny Śląsk, województwo łódzkie). 

CO ROBI PISARKA, KIEDY NIE PISZE

fot. Wojciech Kopacewicz

To pewno temat na oddzielną opowieść, bo więcej w moim życiu niepisania niż pisania. Dziś ograniczę się do kwestii zawodowych i skupię na jednej, całkiem nowej sprawie. Udało mi się nagrać pierwszy podcast cyklu "Przyjaciel Ogród", dotyczący ważnych dla mnie spraw i wedle własnego pomysłu. 

sobota, 16 grudnia 2023

Fundacja Szczęśliwe Zakończenie - wywiad

fot. Darek Kondefer, źródło: strona facebookowa portalu ngo.pl

 Tak się cieszę, gdy mogę zrobić coś ważnego i potrzebnego, np. wywiad z Katarzyną i Andrzejem Kowalczykami, cudownymi ludźmi z Fundacji Szczęśliwe Zakończenie. Czytajcie wywiad na ngo.pl i wspierajcie azyl prowadzony przez jego bohaterów.

niedziela, 10 grudnia 2023

Litewskie "Czarne Jeziora"


 Już jest! Litewska edycja "Czarnych Jezior" w tłumaczeniu Gintarė Adomaitytė, wydane nakładem wydawnictwa Gelmės. Ogromnie się cieszę. Opis książki (oczywiście po litewsku) tutaj.

poniedziałek, 4 grudnia 2023

Żeby "Skarb" był skarbem

 Rozpoczynam ostatni etap pracy nad książką. Cyzelowanie tekstu. Trzymajcie kciuki za efekt końcowy.

Książka powstaje w ramach stypendium twórczego z budżetu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. 


 

wtorek, 21 listopada 2023

Porozmawiajmy o Skarbie

Tak było 17 listopada w Bibliotece Szkolnej w Młochowie. Rozmawialiśmy o książce pod roboczym tytułem "Skarb", nad którą prace wciąż jeszcze trwają. Dziękuję Bibliotece Publicznej Gminy Nadarzyn oraz Bibliotece z Zespołu Szkolno-Przedszkolne w Młochowie za organizację tego przesympatycznego spotkania. I oczywiście dziękuję jego uczestnikom za przeciekawe uwagi i pomysły. Fantastycznie się z Wami rozmawiało.


Książka powstaje w ramach stypendium twórczego z budżetu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. 

sobota, 21 października 2023

Skarb i pierwsi czytelnicy


 Niektórzy już otrzymali Skarb... do konsultacji. Dla mnie zaś, prawdziwy skarb stanowią przesłane przez nich opinie i uwagi. Dziękuję pięknie :)

Książka powstaje w ramach stypendium twórczego z budżetu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. 

czwartek, 5 października 2023

Zbir, czyli "Skarb" we fragmencie

 Czy w każdej książce musi pojawić się zbir? Pewno nie. Ale w tej akurat jest. Przeczytajcie fragment powstającej książki.

Zbir

Nie jestem głodomorem jak Kaśka czy Wojtek. Muszę jednak przyznać, że przerwa w podróży dobrze mi zrobiła. Zaspokoiwszy potrzeby naszych organizmów, siedzieliśmy w restauracyjnym ogródku, prowadząc leniwą pogawędkę. Za to tata na siedząco uciął sobie drzemkę. Wyglądał bardzo zabawnie z głową odchyloną do tyłu i półotwartymi ustami. Konwersacja nie przeszkadzała mi oczywiście czatować z takim jednym gościem z mojej gildii, czyli, jak to mawia tata, wgapiać się w smartfona. Tak się bowiem składa, że mam nadzwyczajną podzielność uwagi. Przypuszczam, że to dzięki grze. Podczas rozgrywek muszę zachować niesamowitą czujność i mieć oczy dookoła głowy. To oczywiście tylko metafora, bo przecież patrzę w ekran komputera, który mam przed sobą, a nie za plecami. No, chyba że używam gogli do rzeczywistości wirtualnej. Tak czy siak, ta zdobyta w wirtualnym świecie „moc” przenosi się czasem do realu. Może dlatego zauważyłem coś, na co nikt z moich przyjaciół nie zwrócił uwagi. A właściwie nie tyle coś, ile kogoś. Osobnik ów siedział przy sąsiednim stoliku i kogoś mi przypominał. Nie mogłem jednak skojarzyć kogo. I nic dziwnego. Postać, do której gość był podobny była dla mnie tak mało znacząca, że to aż dziwne, że w ogóle zwróciłem na niego uwagę.
– Ale numer! – roześmiałem się. – Tam za waszymi plecami, tylko się nie odwracajcie… – ostrzegłem przyjaciół, co sprawiło, że cała trójka gwałtownie się obróciła. – Przecież prosiłem. – Pokręciłem z dezaprobatą głową.
– Ciekawe, jak mieliśmy go zobaczyć, nie odwracając się. – Kaśka się skrzywiła.
– Ale mogliście zrobić to dyskretniej – westchnąłem. – No ale trudno. Czy ten gość kogoś wam przypadkiem nie przypomina? – spytałem.
W odpowiedzi Wojtek wzruszył tylko ramionami. Najwyraźniej facet z nikim mu się nie kojarzył. Natalia również miała niezbyt rozgarniętą minę. Za to Kaśka załapała od razu:
– To przecież ten zbir! – podekscytowała się.
– Jaki znowu zbir?! – zdumiał się Wojtek i odgarnął opadające na oczy kosmyki, żeby lepiej się gościowi przyjrzeć. Mój przyjaciel zapuszcza włosy „na dredy” i właśnie jest, jak to określa, na etapie „najbardziej wkurzającej długości”.
– Jak to jaki? – oburzyła się. – Ten z filmu!
– Filmu?! – Wojtek wciąż nie rozumiał. – Jakiego filmu?!
– Jak to jakiego? – oburzyła się Kaśka. – O złoczyńcy, co przemycał te no… archeologiczne artefakty, strasznie drogocenne. I o dwóch dziewczynach i dwóch chłopakach, którzy pomogli go schwytać.
No dobrze, być może postać, którą gość przypominał, miała dla mnie pewne znaczenie, wbrew temu przed chwilą napisałem. W końcu dzieło filmowe, w którym ów antybohater wystąpił, pomogło mi przekonać przyjaciół, a zwłaszcza Kaśkę, do wyjazdu.
– Aaa tego. – Wojtek się skrzywił.
Gdyby dokonane przez młodych detektywów i eksploratorów odkrycie archeologiczne dotyczyło starożytnych rzeźb lub obrazów, prawdopodobnie też zapamiętał by film. Ale wspomniane przez Kaśkę drogocenne artefakty przypominały, nie przymierzając, lekko przerdzewiały złom.
– Ale fakt, że podobny – przyznał. – Taka sama łysina. I solidny kark. Nawet twarz i wiek...
– I ubrany podobnie – ekscytowała się Kaśka. – Dżinsy i koszulka...
– Bardzo oryginalna stylówa – pozwoliłem sobie na odrobinę złośliwości.
– I spójrzcie, co leży przed nim na stoliku – ciągnęła niezrażona Kaśka.
– Jakaś książka – zauważyła Natalia.
– Obok książki – zniecierpliwiła się Kaśka. – Nie widzicie?! No co z wami?! Gazeta!
– Może lubi czytać? – wyraziła przypuszczenie Natalia.
– Tamten też miał gazetę.
– To jeszcze o niczym nie świadczy – rzuciłem pospiesznie, widząc po minie Kaśki, że już zaczyna tworzyć jakąś sensacyjną teorię.
Nie jestem, jak już się zdążyliście zorientować, specjalistą od odczytywania cudzych intencji i emocji, ale jeśli trochę się zna Kaśkę, to bardzo łatwo się połapać, co chodzi jej po głowie.
– Chciałem tylko zwrócić wam uwagę na taki śmieszny zbieg okoliczności – dodałem.
– Śmieszny zbieg okoliczności! – oburzyła się Kaśka. – Nie za dużo tych śmiesznych zbiegów okoliczności? Raz, że jest niesamowicie podobny. Dwa, że ma gazetę. Trzy, że nas też jest czworo, dwie dziewczyny i dwóch chłopaków...
W tym momencie odezwała się komórka naszego, czy raczej Kaśki „podejrzanego” i po raz pierwszy usłyszeliśmy jego głos. Kaśka na chwilę zaniemówiła z wrażenia.
– No i gada w jakimś dziwnym języku – wykrztusiła wreszcie. – Zupełnie jak tamten.
– Gdybyś mogła posłuchać tego, co mówisz… – próbowałem powstrzymać detektywistyczny zapał przyjaciółki. – To przecież kompletny absurd: uważać człowieka za przestępcę tylko dlatego, że przypomina aktora, który zagrał zbira w filmie.
Przez chwilę spieraliśmy się ze sobą. Kaśka jednak szybko zakończyła dyskusję, oznajmiając władczym tonem:
– A teraz bardzo proszę, zamiast toczyć te smętne gadki, skupmy się raczej na tym, o czym ten facet gada. Może to nas naprowadzi na jakiś trop.
– Trop czego? – wtrącił się do dyskusji Wojtek.
– Poza tym, jak niby mamy się skupić, skoro nikt z nas nawet nie wie, co to za język – zauważyłem.
Prawdę mówiąc, trochę żałowałem, że facet nie rozmawiał po angielsku. Nie żebym brał na poważnie podejrzenia Kaśki. Liczyłem jednak, że będę miał okazję wykazać się przed przyjaciółmi (i przed tatą) swoimi talentami językowymi. Nie chwaląc się, angielski znam bardzo dobrze, dużo lepiej niż koledzy i koleżanki z klasy, ponieważ jest mi potrzebny w grze. W mojej gildii są ludzie z różnych krajów i muszę się z nimi jakoś porozumieć.
A swoją drogą, gdybym potrafił przewidzieć przyszłość, być może nagrałbym fragment rozmowy „zbira” i rozesłał do kumpli i kumpeli z gildii. Na pewno ktoś by rozpoznał język. Pytanie tylko, czy to w czymkolwiek by pomogło?
– Cicho! – Kaśka „szepnęła” tak głośno, że tata nagle się ocknął i popatrzył na nas półprzytomnym wzrokiem.
Tak czy inaczej, jej dyspozycje zostały wydane nieco poniewczasie, ponieważ gość się rozłączył i poszedł zapłacić.
– Teraz też twierdzicie, że to absurd? – ekscytowała się Kaśka. – Chyba się połapał, że o nim mowa, i się wystraszył.
– Trudno było się nie połapać, biorąc pod uwagę wasze nadzwyczaj dyskretne zachowanie. – Skrzywiłem się. – Ale co do tego, że się ciebie wystraszył, to chyba nieco przeceniasz siłę wrażenia, jaką robią na ludziach twoje bicepsy. – Roześmiałem się.
Ale Kaśka nie zwracała uwagi na moje złośliwości. Zbyt była zajęta obserwacją „przestępcy”, który właśnie wyszedł z budynku.
– Kto się wystraszył? Czego się wystraszył? – pytał półprzytomnie tata, więc wyjaśniliśmy mu, że właśnie widzieliśmy faceta przypominającego (według nas trochę, a według Kaśki uderzająco) aktora, który zagrał zbira w filmie, co, wedle Kaśki oznacza, że sam jest zbirem, to znaczy ten gościu przy stoliku, a nie grający zbira aktor.
– O, w takim razie posiedźmy tu jeszcze trochę, niech gość sobie pojedzie, bo to zły omen spotkać zbira na parkingu. – Tata się roześmiał.
– Tato, nie powiesz chyba, że wierzysz w te bzdury? – oburzyłem się.
– Nie powiem, ale mam wielką ochotę na kawę, więc to dobry pretekst do przedłużenia przerwy.
– Poza tym facet już pojechał – westchnęła Kaśka.
– Jakby co, macie tu portret pamięciowy przestępcy – roześmiał się Wojtek, otwierając szkicownik, z którym nieomal się nie rozstaje, ponieważ, jak twierdzi, już teraz musi trenować przed egzaminem do liceum plastycznego.
– Super! Niesamowicie uchwycone podobieństwo – zachwyciła się dziełem Wojtka Natalia, po czym nieoczekiwanie zamilkła. – A może... – dodała po chwili – czemu wcześniej nie przyszło to nam do głowy? Może to był aktor, który grał w tamtym filmie?! Mogłabym wziąć autograf.
– Aktor? Co za bzdura! – zdenerwowała się Kaśka. – Po pierwsze film był polski, a ten gość gadał… no... po jakiemuś tam.
– I co z tego. Polacy też mogą gadać po jakiemuś tam – odcięła się Natalia. – W filmie ten aktor też gadał w dziwnym języku, sama mówiłaś.
– Poza tym powstał chyba dość dawno... – ciągnęła Kaśka. – Dokładnie dziesięć lat temu – uściśliła spoglądając w smartfona. – Więc ten aktor musiał się przez ten czas zestarzeć, a wyglądali, to znaczy ten z filmu i ten tutaj, jakby byli w tym samym wieku.
– Starsi ludzie nie zmieniają się aż tak bardzo, jeśli chcesz wiedzieć. Poza tym w filmie mogli go ucharakteryzować – polemizowała Natalia.
Nie będę przytaczał wszystkich argumentów za tym, że facet jest zbirem, czy też przeciw tej tezie, bo prawdę mówiąc mówiąc nawet nie bardzo je pamiętam. W każdym razie dyskusja, czy raczej (nazwijmy to po imieniu) kłótnia, pięknie się rozwijała, nawet nawet po opuszczeniu jadłoprzystanku i powrocie do vana. I wszystko wskazywało, że mimo interwencji taty, który w roli rozjemcy okazał się mało skuteczny, po raz nie wiem który na śmierć i życie obrazimy się na siebie. Na szczęście za Przemyślem zaczęły się górskie krajobrazy, co odwróciło uwagę moich przyjaciół od nierozstrzygniętego sporu. Natalia zaczęła podziwiać widoki (ona zawsze podziwia widoki). Wojtek, równie wrażliwy na uroki przyrody, zastanawiał się, która z technik malarskich najlepiej oddałaby ich urodę. Kaśka zaś (również zainspirowana krajobrazami za oknem) planowała zdobywanie szczytów. Wyrażając przy tym nadzieję, że tam, dokąd jedziemy, góry będą nieco wyższe. Na co tata oświadczył, żeby nie liczyła na Himalaje. Następnie podał jej wysokość kilku szczytów, w pobliżu których będziemy, jak to określił, stacjonować. Kaśka nieco się skwasiła, gdyż, jak powiedziała, oczekiwała czegoś bardziej spektakularnego. Wystarczyłby mały wypad w Bieszczady, gdzie góry są zdecydowanie wyższe. Zwłaszcza że to całkiem niedaleko od Krosna.
– To zależy, co rozumiemy przez „całkiem niedaleko” – odparł na to tata i przypomniał, że w okolicach Krosna jest mnóstwo atrakcji turystycznych, więc raczej nie będzie na to czasu.
Kaśka skwasiła się jeszcze bardziej.
Któż wówczas mógł przypuszczać, że jednak pojedziemy w Bieszczady, i to przy pełnej aprobacie taty, choć z zupełnie innych, nadzwyczaj zaskakujących powodów.

Książka powstaje w ramach stypendium twórczego z budżetu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. 

poniedziałek, 2 października 2023

Festiwal Pieknego Czytania w Radomsku

 

Kolejne w tym roku spotkanie z uczestnikami konkursu. Tym razem opowiadałam o swoich książkach (a także znaczeniu głośnego czytania w naszym codziennym życiu) uczestnikom Festiwalu Pięknego Czytania w Miejskiej Bibliotece Publicznej Radomsko. Dużo uwagi poświęciłam książce, która dopiero powstaje, czyli "Skarbowi". I oczywiście głośno (choć nie mnie oceniać, czy pięknie) przeczytałam fragment.    
Zdjęcia ze spotkania dzięki uprzejmości biblioteki. Dziękuję.

Książka powstaje w ramach stypendium twórczego z budżetu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Fundacja Szczęśliwe Zakończenie


 We wrześniu odwiedziłam Fundację Szczęśliwe Zakończenie. Na zdjęciu szczęśliwa chwila powitania z pewna urocza kózką. Ale do tematu będę jeszcze wracać. 

poniedziałek, 14 sierpnia 2023

Skarb we fragmencie

Czas zaprezentować fragment powstającej książki. 

Zachęcam do przeczytania :)

Jak już wspomniałem, Wojtek i Natalia przeglądali książki, a Kaśka w tym czasie przekopywała sieć w poszukiwaniu informacji na temat ukrytych (lub odkrytych) w okolicach skarbów.

 – I proszę bardzo! Bingo! – relacjonowała z wielką ekscytacją. – Tu jest artykuł o skarbie z przełomu VI i V wieku przed naszą erą. Przed naszą erą! – powtórzyła, starając się nadać swojemu głosowi jak najbardziej dobitne brzmienie. – Czyli z bardzo, bardzo dawnych czasów. Skarb ten odnalazł jakiś anonimowy eksplorator pod górą Cergową. Szukał militariów z okresu wojennego, a natrafił na takie oto cudeńka z początków epoki żelaza.

Uwidocznione na zdjęciu cudeńka nie wyglądały przesadnie cudownie, ale tak to już jest z superskarbami. Czasem na pierwszy rzut oka trudno się połapać, że są cokolwiek warte. Tak przynajmniej to przedstawiono we wspomnianym tu już kilkakrotnie filmie.
– Skoro jakiś anonim mógł dokonać takiego wyczynu, to czemu nam miałoby się to nie udać! – spytała czy może raczej stwierdziła Kaśka.
– Z artykułu wynika, że ów pragnący zachować anonimowość poszukiwacz, w przeciwieństwie do nas, miał na swoim eksploratorskim koncie pewne osiągnięcia. – Skrzywiłem się, choć muszę przyznać, że temat zaczął mnie wciągać.
– Ej tam, tobie w ogóle nie warto o niczym mówić. Zawsze znajdziesz dziurę w całym. Ty zresztą jesteś nie lepszy. – Tym razem zwróciła się do Wojtka. – Nie zaprzeczaj. Nie wierzyłeś, że moglibyśmy odnaleźć skarb z okresu średniowiecza. A tu proszę, facet znalazł artefakty sprzed naszej ery.
– Cóż, może faktycznie potraktowałem temat zbyt ostrożnie. – Wojtek wzruszył ramionami.
Przyznanie racji Kaśce (co było wyczynem samym w sobie, bo Wojtek i Kaśka rzadko się ze sobą zgadzają) tym razem przyszło mu dość łatwo. Może dlatego, że odkrycie Kaśki zaciekawiło nawet Natalię. Wyciągnęła z porozrzucanych na stole książek opasłe tomiszcze.
– Co ciekawe, w tej oto książce jest sporo legend i podań o Cergowej. Część z nich mówi o pogańskich miastach istniejących tu przed naszą erą, część o zbójeckich jaskiniach pełnych skarbów. A w takich opowieściach zawsze jest ziarno historycznej prawdy.

Z zapałem zabraliśmy się do przeglądania pozostałych książek i przekopywania sieci; czuliśmy coraz większą ekscytację. Przyznaję, nawet ja uwierzyłem, że jesteśmy w stanie znaleźć skarb. Wymyślona przeze mnie „przynęta” dość nieoczekiwanie przemieniła się ze ściemy w coś, co zaczęło przybierać coraz bardziej realne kształty.
Że też nie zapaliła mi się wówczas czerwona lampka! Nie pojawiło pytanie, czy w tak niedobranym gronie jesteśmy w stanie znaleźć cokolwiek? Zwłaszcza skarb! Prawdę mówiąc, czasem się zastanawiam, jak to możliwe, że w ogóle się zakumplowaliśmy. To chyba kwestia przypadku. Czy może raczej decyzji rodziców... o zmianie miejsca zamieszkania. Dziewczyny poznałem kilka lat temu, po przeprowadzce z Warszawy na podmiejskie osiedle. Prócz nich, nie mieszkał tam nikt w moim wieku. Za to mnóstwo było rodzin z niemowlakami. Kaśka i Natalia zajmowały dwie połówki bliźniaka, więc naiwnie wierzyłem, że do połowy naszego naszego też sprowadzi się ktoś w moim wieku. I mojej płci. Niestety zamieszkało tam kolejne małżeństwo z bobasem. I tak jest do dziś. Wciąż z dziewczynami stanowimy starszyznę wśród młodszego pokolenia mieszkańców osiedla. Nawet, gdy po wybuchu wojny w Ukrainie u naszej sąsiadki zamieszkała pani Ołena, przywiozła ze sobą dwójkę przesympatycznych, ale młodszych ode mnie o 10 lat, berbeci.
Wojtka poznałem już w szkole. Okazało się, że mieszka nieopodal naszego osiedla, więc w naturalny sposób dołączył do paczki. Zbliżyło nas również to, że byliśmy najmniejsi w klasie, choć patrząc teraz na mojego kumpla-artystę, trudno w to uwierzyć. Kaśka uważa, że nadał by się na koszykarza. Sek w tym, że do koszykówki potrzebny jest nie tylko wzrost, ale również umiejętność łapania piłki, nie wspominając o umiejętności umieszczenia jej w koszu. Tak czy inaczej, pierwotna przyczyna naszej przyjaźni przestała istnieć. Nawet jeśli wciąż łączy nas to, że nie potrafimy trafić do kosza.
Tymczasem jednak, mimo pogłębiających się różnic i nieustannych kłótni, w tej akurat sprawie nasza czwórka okazała się zaskakująco jednomyślna. I pełna zapału.
– Kurczę – westchnęła Kaśka. – Byłoby naprawdę super poszwendać się pod tą Cergową z wykrywaczem metalu.
– Tylko skąd wziąć wykrywacz? – Wojtek pokręcił głową.
Skąd mogliśmy wiedzieć, że już wkrótce pojawi się szansa, żeby go zdobyć.

Książka powstaje w ramach stypendium twórczego z budżetu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

wtorek, 25 lipca 2023

Całe życie ze Stowarzyszeniem - wywiad z Tadeuszem Łopatkiewiczem na ngo.pl

Podczas przygotowywania dokumentacji do "Skarbu" nie miałam pojęcia, jak wiele ta powstająca właśnie książka i przede wszystkim cały region zawdzięcza działającemu od 65 lat Stowarzyszeniu Miłośników Ziemi Krośnieńskiej. Na przykład to, że wciąż możemy podziwiać drewnianą, zabytkową zabudowę w Iwoniczu Zdroju. Uświadomiła mi to dopiero rozmowa z Tadeuszem Łopatkiewiczem, równolatkiem Stowarzyszenia, obecnym jego prezesem, etnografem . Zachęcam do przeczytania zamieszczonego na portalu ngo.pl wywiadu.

Autorem zdjęcia jest Darek Kondefer