sobota, 20 września 2025

Drezno...

 

Fot: Drezno, z cyklu zwierzęta pomników ;) Obiekt znany, tyle, że chyba rzadko fotografowany z tej perspektywy. Może napiszę o tym zdjęciu oddzielny post...


Do Drezna wybieraliśmy się od dawna. Bo blisko, bo dużo świetnego malarstwa… ale ostatnie lata naszego życia nie sprzyjały podróżom. Dopiero udział mojego męża Darka Kondefera w OSTRALE Biennale Dresden dał nam wystarczającą motywację. I bardzo się z tego cieszę. Zgodnie z planem zobaczyliśmy mnóstwo dobrej sztuki, powłóczyliśmy się po mieście - głównie w okolicach starówki i, kompletnie odmiennego w klimacie, Nowego Miasta. I oczywiście odwiedziliśmy Biennale. Parce Darka bardzo dobrze się tam prezentowały. I w ogóle ekspozycja, jak najbardziej warta obejrzenia i różnorodna. Można zobaczyć/usłyszeć zarówno prace wykonane tzw. tradycyjnymi technikami (malarstwo, grafika, rzeźba), jak i te, wciąż jeszcze uważane za mniej tradycyjne (instalacje, w tym dźwiękowe; interwencje w przestrzeń publiczną, wideo-art...). A że to już ostatnie dni trwania Biennale, to szczerze zachęcam do obejrzenia, jeśli tylko ktoś z Was jest w okolicy.
Byliśmy pod wrażeniem, widząc, jak wiele osób odwiedza tę, wymagającą obycia ze sztuką współczesną, wystawę. A szczególnie zaskoczyła nas liczba szkolnych wycieczek. Zamarzyło mi się podobne zainteresowanie tego typu wydarzeniami w Polsce.
Co poza tym? Miło było stwierdzić, że Drezno jest mocno zweganizowanym miastem. Bardzo mi to ułatwiło kwestie żywieniowe. Fajne jest również to, że sporo tam niekoszonych miejsc i miejskich zwierząt (widzieliśmy m.in. czaplę w samym centrum starówki i stado gęsi nad Łabą, też w prawie samym centrum miasta).
Przewrotność losu sprawiła, że w błogiej nieświadomości zwiedzaliśmy miasto w czasie, gdy na polskie tereny spadły rosyjskie drony. Zaś następnego dnia w Dreźnie zawyły syreny, z telefonu Darka zaczęły wydobywać się przerażające dźwięki, a na ekranie wyświetlił się komunikat na czerwonym tle, że „achtung” ect. Okazało się jednak, że to coroczny, ogólnoniemiecki test systemów alarmowych. Kiedy następnego dnia wracaliśmy w niektórych miejscach Polski też zawyły syreny. Tyle, że to nie był test. Taki specyficzny czas.
Rzadko publikuję tutaj relacje z prywatnego życia. Ale co tam. Mam wielką chęć wrzucić tu kilka miłych sercu fotek. Podzielić się nimi. 
Odpuściłam sobie prezentowanie zdjęć zabytków, ponieważ i tak, w lepszej jakości, można je znaleźć w sieci. Chciałam po prostu oddać klimat miasta.
Dlaczego wrzucam fotki z Drezna, a nie np. z Warszawy? Też byłoby ciekawie. Pewno dlatego, że łatwiej skupić się na patrzeniu/słuchaniu „na wyjeździe”, kiedy wychodzimy z trybu zaabsorbowania codziennością. A fakt wyjścia z codzienności, choćby na kilka dni i nawet jeśli nie okazał się całkiem beztroski, był dla mnie bardzo ważny.
W drodze na Biennale, czyli połączenie zabytkowego Drezna, śladów po NRD i współczesności. 
Bliżej... 
 
Jeszcze bliżej...
 

I w środku. Drzewa Darka.

Jeden z dwóch, łatwych do znalezienia w sieci obiektów, czyli Grający Dom w Pasażu Artystycznych Dziedzińców, najbardziej znanej części Nowego Miasta.

I kolejne zdjęcia z Nowego Miasta. Zrobiłam ich mnóstwo, a i tak uważałam, że za mało, bo naprawdę było co fotografować. No ale trzeba było coś wybrać... 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz