niedziela, 6 stycznia 2013

Znalezisko, czyli... nagroda od losu ;)

Podobno jutro Dzień Dziwaka. Z tej okazji publikuję zdjęcie medalu, którym nagrodził (?) mnie sam... los. Otóż pewnego dnia wędrowałam sobie po jednej z uliczek mojej mazowieckiej wsi, gdy nagle... coś rozbłysło przed moim butem. Medal! Przyznam, że zrobiło t na mnie pewne wrażenie. W końcu nie co dzień los rzuca nam medale pod nogi. Prawdę mówiąc dotychczas zdobyłam tylko jeden. Miałam wówczas czternaście lat i zajęłam drugie miejsce podczas Warszawskiej Olimpiadzie Młodzieży. Konkurencja: skok w dal. Wynik: 4.99. Dwa spalone skoki i jeden ważny, ale ze strachu, żeby nie "spalić" ostatniej szansy odbiłam się sporo przed deską, przez co straciłam cenne centymetry. Mogło więc być lepiej, ale i tak byłam szczęśliwa i do dziś pamiętam. I co tu dużo gadać - musiałam na ten medal zapracować. A tu ot tak - bez żadnego wysiłku, bez żadnej rywalizacji... Dla samego faktu istnienia! W dodatku "złoty"!!! Podniosłam medal sprzed swych nóg i... jeszcze większe wrażenie zrobił na mnie napis na krążku. Zresztą... zobaczcie sami ;)

2 komentarze:

  1. no takich wydarzeń się nie bagatelizuje :) nie każdemu i nie co dzień coś takiego się dzieje :) troszkę zazdroszczę. pozdrawiam Wiedźma Suwalska Inaczej hihihi

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro sama wiedźma tak twierdzi, w dodatku Suwalska... nie będę bagatelizować :) Prawdę mówiąc ucieszyłam się nadzwyczaj z tego medalu i pewno też bym zazdrościła :)
    Wiedźma Wariatka Suwalska ;)

    OdpowiedzUsuń