To niesamowite, że te dwie książki ukazały się nieomal w tym samym czasie. Mimo wszelkich (widocznych już na pierwszy rzut oka) różnic jest coś, co je łączy. W obu inspirowałam się zabawami z dzieciństwa (o ile metamorfozę kundelka w psa niezwykle rzadkiej rasy można nazwać zabawą). Na rysunku z końca lat 70. (mojego autorstwa) sportretowany jest Smyk II, kundelek mojej przyjaciółki Magdy, którego pewnego dnia uczyniłyśmy owczarkiem koroniastym. W jaki sposób tego dokonałyśmy - nie zdradzę. Żeby się tego dowiedzieć, trzeba przeczytać książkę.
Na zdjęciu również Smyk, ze mną na spacerze. W tle Górka Szczęśliwicka opisywana w "Czarnej Wołdze. Tajemnicy z przeszłości" (więcej o inspiracjach do tej książki tutaj). W "Czarnej Wołdze" dużo piszę o latach 70. Patrząc na ten nieco osobliwy wpis do pamiętnika (takie wpisy do pamiętnika też chyba już odeszły do przeszłości, przypomniałam sobie ułożony przez nas (mnie i Magdę) wierszyk dotyczący Smyka: "Smynio śliczny, zagraniczny". Mówi on sporo nie tylko o naszym zachwycie pieskiem, lecz również o tamtych czasach, ich siermiężności, zapatrzeniu w zachodnie dobra... Dziś często szukamy na półkach polskich produktów, a to co zagraniczne niekoniecznie znaczy dla nas lepsze. Dziś pewno nie zamieniałabym kundelka w przedstawiciela tzw. psiej arystokracji (wielorasowce są cudowne i fajnie by było, gdyby moda na adopcje bardziej się rozpowszechniła), a zamiast słowa "pani" w dedykacji wpisanej rzekomo smyniową łapą użyłabym pewno opiekunka.
Nie zmienia to faktu, że spoglądam na te dwie kartki z pamiętnika z ogromnym sentymentem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz