Tradycyjnie, jak co
roku, zamieszczam podsumowanie minionych dwunastu miesięcy. To dobra
tradycja, choćby dlatego, że pod koniec roku pamiętam z niego
mniej niż faktycznie się wydarzyło, (zwłaszcza jeśli chodzi o
osiągnięcia) i takie odświeżenie pamięci zazwyczaj poprawia mi
humor. A rok 2019 był wyjątkowo bogaty w literackie wydarzenia,
przynajmniej jak na moje standardy.
PUBLIKACJE
Ukazały się trzy
premierowe książki (to chyba mój życiowy rekord). Dwa tomy z
nowej (i pierwszej w moim życiu) serii Wtajemniczeni:
„Niewszystko złoto, co złote” i
„Czarna Wołga. Tajemnica zprzeszłości” (Wydawnictwo Nasza Księgarnia, ilustracje Marta
Krzywicka). Wcześniej wystrzegałam się seryjnego pisania (może
niesłusznie). Trzecią książką jest
„Miłka i owczarekkoroniasty” (ilustracje Ewa Kownacka, Wydawnictwo Zielona Sowa). To
pierwsza moja książka w tym wydawnictwie i wszystko wskazuje na to,
że nieostatnia.
Poza tym moje
opowiadania zostały opublikowane w Kwartalniku Literackim „Wyspa”
(tym razem był to tekst dla dorosłych) i w „Kosmosie dla
dziewczynek”, a
opowiadanie pt. „Mamka”(o krowach) napisane w
ramach literacko-charytatywnego projektu Korabkowe Opowieści
(zachęcam do wspierania) przedrukowane w Magazynie Vege.
LAURY
Mój (i Diany
Karpowicz, wydany przez Zuzu Toys)
„Poczet Królów i KsiążątPolskich” dostał główną nagrodę w Konkursie „Świat
Przyjazny Dziecku” Komitetu Ochrony Praw Dziecka (trochę laurów
już w moim życiu było, ale to pierwsza nagroda przyznana przez to
gremium).
PISANIE
|
moja własna ilustracja do książki "Księżycowy Ptak" |
Napisałam dwie
książki (trzecią część serii Wtajemniczeni i powieść dla
dzieci pod roboczym tytułem „Księżycowy Ptak” w ramach
wspomnianego powyżej stypendium) i skończyłam pisać trzecią
(„Miłka i owczarek koroniasty”), opowiadanie (dla
„Kosmosu dla dziewczynek”) i baśń o fruwającej śwince.
JUBILEUSZE
W 2019 roku minęło
piętnaście lat od publikacji mojej pierwszej książki dla dzieci
(
„Znowu kręcisz, Zuźka”, Wydawnictwo Nasza Księgarnia) i
trzydzieści od ukazania się debiutanckiego tomiku poetyckiego
(
„Taniec”, OKO). A to nie wszystkie rocznice, kto ma chęć
dowiedzieć się na ten temat czegoś więcej zapraszam tutaj.
Świętowałam (by użyć oksymoronu) pracując. Tak intensywnie, że
zabrakło mi czasu na wakacje. Dopiero w listopadzie wyjechałam na
kilkudniowe lenistwo (przerwane, nawiasem mówiąc, spotkaniem
autorskim).
MEDIA
Moja książka
„Miłka i owczarek koroniasty była czytana w Radiowej Jedynce a
„Czarną Wołgę. tajemnicę z przeszłości zapowiedział super
spot (do obejrzenia tutaj). Recenzje na temat moich książek
regularnie ukazywały się w różnych mediach. Brałam też udział
w audycjach radiowych - nie tylko jako autorka. Po raz pierwszy
wystąpiłam w
audycji interwencyjnej (na temat tabliczek z zakazemdokarmiania zwierząt na warszawskim Rakowcu, usuniętych wreszcie po
kilku miesiącach). O rakowieckich kotach pewno tu jeszcze napiszę,
bo to nie koniec tej opowieści.
SPOTKANIA AUTORSKIE
|
fot. Marytka Czarnocka, spotkanie promujące "Miłkę i owczarka koroniastego" w księgarni BookBook przy ulicy Koszykowej |
Gdy zabierałam się
do pisania tego podsumowania wydawało mi się, że nie było ich
zbyt wiele (prawdę mówiąc nie bardzo miałam na nie czas), ale po
odświeżeniu pamięci okazało się, że trochę się jednak
pospotykałam. Brałam udział w Warszawskich Targach Książki.
Wyjechałam do Opola, Katowic, Olsztyna i Słobit. Miałam dwa
spotkania w Nadarzynie (w szkole i bibliotece) i jedno w Młochowie.
Promowałam dwie książki w Multimedialnej Bibliotece dla Dzieci i
Młodzieży Dzielnicy Mokotów. Uczestniczyłam w spotkaniach
promocyjnych w Empiku przy ulicy Marszałkowskiej w Warszawie i
księgarni BookBook przy ulicy Koszykowej (również w Warszawie).
Spotkałam się z czytelnikami w warszawskim Muzeum Literatury.
Wzięłam udział w organizowanej przez Okręg Warszawski SPP Nocy
Muzeów w Domu Literatury i Otwartych Ogrodach w Domu Seniora PAN w
Konstancinie Jeziorna. Wszystkie te spotkania bardzo miło wspominam,
a jeśli chcecie podejrzeć, co się na nich działo, zachęcam do
przejrzenia
mojego Facebooka.
SKRZYDŁA i FRUWANIE
|
fruwająca świnka mojego autorstwa |
Wyjątkowo dużo
było w tym roku tematów związanych z lataniem, by przypomnieć
wspomnianą już tutaj książkę „Księżycowy Ptak”i bajkę o
fruwającej śwince. Poza tym w ramach swojej półetatowej pracy
przygotowywałam wystawę zdjęć ptaków, której wernisaż
zaplanowany jest na luty, a pod koniec roku robiłam korektę
autorską kolejnej „fruwającej” książki, która ma się ma się
ukazać w 2020. Ponadto przygotowywałam projekt edukacyjnej książki,
w której również sporo będzie o ptakach.
POEZJA
Więcej też było
poezji. W trzeciej części Wtajemniczonych pewien wiersz pełni
ważną, by nie powiedzieć kluczową rolę w detektywistycznej
intrydze. A i w „Księżycowym Ptaku” jest więcej poezji, niż w
moich wcześniejszych książkach dla dzieci. Napisałam też kilka,
a może nawet kilkanaście wierszo-notatek, które, mam nadzieję,
wkrótce przekształcą się w wiersze.
Przełomowi roku
2019 i 2020 towarzyszyły dwie książki: „Post-koine. Studia o
nieantropocentrycznych językach (poetyckich)” Anity Jarzyny oraz
Piotra Somera „O krok od nich. Przekłady z poetów amerykańskich”
(cudny gwiazdkowy prezent), co być może stanowi jakąś wróżbę
na Nowy Rok.
ZWIERZĘTA
|
okładka numeru Magazynu Vege z moim opowiadaniem |
Jak już pewno
zdążyliście się zorientować to ważny temat 2019 roku (w
rzeczywistości jeszcze ważniejszy, niż można by wywnioskować z
powyższych akapitów). Zwierzęce istoty pojawiają się we
wszystkich napisanych bądź opublikowanych w minionym roku tekstach.
W trzech utworach zamieściłam wątki związane z ich cierpieniem w
hodowlach (nie tylko przemysłowych). Temat ten pojawił się również
(po długim okresie „przymiarek”) w mojej półetatowej pracy. W
ramach prowadzonego przeze mnie cyklu Kino Nokowe zorganizowałam
pokaz filmu „Zjadanie zwierząt” i spotkanie z Dariuszem Gzyrą.
Poza tym zaczęłam zbierać materiały do artykułu na temat
wegańskich i wegetariańskich wątków w literaturze dla dzieci.
Dużo czytałam o zwierzętach, ich sytuacji, emocjach, historii,
języku jaki się o nim pisze (patrz jedna z książek wymienionych
powyżej)… Po dwudziestu sześciu latach wegetarianizmu i
trwających już od jakiegoś czasu przymiarkach zrezygnowałam z
produktów mlecznych i jajek. To wszystko to też chyba zapowiedź
zmian (a zarazem kontynuacji).
TEN PIERWSZY RAZ
Jak można wyczytać
powyżej, trochę tych pierwszorazowych sytuacji było, więc nie
będę się powtarzać. Odniosę się tylko do nie wymienionych
wcześniej wydarzeń z ostatnich tygodni. Po raz pierwszy Wigilia
odbyła się w moim domu, cy było dla mnie (osoby, która nigdy nie
czuła się komfortowo w sytuacji gospodyni) nadzwyczaj pozytywnym
doświadczeniem. A Nowy Rok (również pierwszy raz) witałam nad
morzem na plaży.
I CO JESZCZE?, CZYLI
PODZIĘKOWANIA
Być może owo „co
jeszcze” jest nawet najważniejsze. Miniony rok, choć w dużej
mierze również skupiony na kwestiach zdrowotnych, był pod tym
względem dużo spokojniejszy niż poprzedni, za co jestem ogromnie
wdzięczna.
O kłopotach,
nawiasem mówiąc z grubsza chyba ogarniętych, nie chcę dziś
pisać.
Chcę natomiast
utrwalić choć w kilku zdaniach unikalne (na przestrzeni wielu
ostatnich lat) doświadczenie - czas, który spędziłam w
swoim osobistym domu pracy twórczej i pisałam. I prawie nic
mnie w tym pisaniu nie rozpraszało. Maksymalna intensywność do
wewnątrz i maksymalne odbodźcowanie z zewnątrz. I jeszcze komfort
wynikający z pracy w ramach stypendium. Można by rzec raj dla
introwertyka-autora. Tekst na ekranie monitora, towarzystwo suczki
Dżimby, a często również psiego sąsiada Kajtusia. A w ramach
schładzania umysłu - słońce (choć to oczywisty oksymoron),
spacery, czytanie i rozpalanie w kuchni (bo jeść też trzeba). To
ostatnie bywało co prawda wkurzające, zwłaszcza, gdy coś poszło
nie tak i nawet psy uciekały z zadymionego domu. Ale ostatecznie
zawsze kończyło się sukcesem.
Nie był to może
czas bardzo długi, ale niezmiernie ważny.
Dziękuję moim
najbliższym (i nieco dalszym również) za to, że mi go podarowali.
I sobie samej też dziękuję, bo był to również dar od siebie dla siebie.
Dziękuję też za
cudowne zmęczenie podczas wchodzenia na Połoninę Caryńską (jak
to dobrze, że umieściłam tam akcję pisanej właśnie książki i
musiałam zrobić dokumentację).
A przede wszystkim
moim bliskim (i tym nieco dalszym też) za to, że są.