piątek, 4 stycznia 2019

2018 - podsumowanie

Od pewnego czasu zamieszczam na blogu podsumowanie minionego roku. Początkowo miałam wątpliwości, ale ostatecznie okryłam w tym wiele korzyści. Zwykle takie grzebanie w pamięci poprawia mi humor, bo okazuje się, że mimo rozmaitych "schodów" wiele dobrych rzeczy wydarzyło się w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy. Poza tym taki wpis pełni funkcję swego rodzaju pamięci zewnętrznej, do której mogę w razie potrzeby sięgnąć, kiedy na przykład nie mogę sobie przypomnieć, co się, w którym roku wydarzyło.
Zazwyczaj w takich posumowaniach skupiam się na sprawach związanych z pisaniem książek. Tym razem jednak moje życie osobiste całkowicie zdominowało inne sfery, więc od niego zacznę swoją opowieść.

Miniony rok był dla mnie rokiem bardzo trudnym. Jedna z najbliższych mi osób zapadła na ciężką i uznawaną za nieuleczalną chorobę. Ledwo uratowano jej życie, a potem przechodziła bardzo obciążającą kurację. Trudny nie znaczy jednak zły. Bo w takiej sytuacji niezmiernie ważne okazuje się to, co się dzieje pomiędzy bliskimi sobie ludźmi. Tak więc - prócz przeżywania ciężkiego stresu, zamartwiania się, podjęcia odpowiedzialności sprawy związane chorobą, własnych problemów zdrowotnych - doświadczyłam w minionym roku wiele dobra związanego z naszą relacją, wsparcia od innych bliskich mi osób a także wparcia w pracy.
Wspaniałe jest również to, że bliska mi osoba, choć wciąż w leczeniu, czuje się obecnie bez porównania lepiej.

Nie wszyscy wiedzą, że mam również półetatową pracę. Tam również zaistniały dramatyczne sytuacje. Po śmierci poprzedniego wójta, władzę objął Komisarz i z dnia na dzień zwolnił - jak się później okazało - bezprawnie moją cudowną szefową. Próbowano mnie - również wbrew przepisom - zmusić do objęcia stanowiska p.o. dyrektora. A potem działo się wiele trudnych rzeczy. Na szczęście Komisarz, który wystartował w wyborach na wójta, przegrał z kretesem, do czego przyczyniło się zapewne zwolnienie lubianej i szanowanej dyrektorki. Sytuacja wróciła do normy, a moja szefowa na stanowisko. Temat zasługuje zresztą na szersze opisanie, mam nadzieję, że znajdę kiedyś czas, żeby to zrobić.

Na skutek przedstawionych powyżej trudności prawie nie miałam czasu na twórczość. Mimo to udało mi się napisać jedną książkę i jedno opowiadanie. Co ciekawe, akcja książki (co było już wcześniej zaplanowane) działa się w miejscu, w którym spędzałam bardzo wiele czasu z uwagi na chorobę bliskiej osoby.
Jedna książka została wydana a potem uhonorowana Wyróżnieniem Literackim w Konkursie Książka Roku Polskiej Sekcji IBBY. Chodzi oczywiście o "Tabletki na dorosłość" (Wydawnictwo ADAMADA), które ukazały się również w formie audiobooka: https://krakowczyta.pl/3666738/Tabletki+na+doros%C5%82o%C5%9B%C4%87
źródło: https://www.facebook.com/WydawnictwoAdamada/photos/a.915755648509371/1989626311122294/?type=3&theater
Ukazał się również audiobook i wznowienie i książki "Bruno i siostry" (Nasza Księgarnia) wyróżnionej przez IBBY w 2007 roku...

...oraz ukraińskie tłumaczenie książek "Znowu kręcisz  oraz "Zuźka w necie i w realu" w wydawnictwie ШКОЛА.

 Zostałam też uhonorowana lokalnie „Perłą Nauki, Kultury i Sztuki Gminy Nadarzyn”.

W tym roku miałam też mniej niż zwykle spotkań autorskich. Mimo to trochę ich było i dobrze je wspominam. Temat ilustruję zdjęciem z warsztatów wokół książki "Iwo z Nudolandii" w Muzeum Witolda Gombrowicza we Wsoli, ponieważ nie zamieściłam relacji z tego wydarzenia na blogu. Rysunek przedstawia Gombrowicza przy pracy oraz fragment muzealnej ekspozycji, czyli to, co zobaczył jeden z uczestników podczas eksperymentu "dwie minuty nudy".
W końcówce starego roku zaangażowałam się w sprawy związane z pewną Wspólnotą Mieszkaniową, a zwłaszcza problemy mieszkających tam kotów, co przelało się na Nowy Rok...

... i założyłam stronę na FB, stąd apel do Was Czytelnicy: LUBCIE TO :)