W ramach spotkań z Czytelnikami wokół książki "Iwo z Nudolandii" postanowiłam przeprowadzić mały eksperyment. A mianowicie zaserwowałam moim Czytelnikom dwie minuty nudy. Mieli zamknąć oczy i przez 120 sekund (z zegarkiem, a właściwie komórką w ręku) nic nie robić, a potem narysować lub opowiedzieć (w zależności od tego jaką formę miała impreza - spotkania, czy warsztatów) o tym, co się przez ten czas wydarzyło. Robiłam to, przyznam szczerze z duszą na ramieniu, ponieważ miałam poważne obawy, czy coś takiego ma prawo się udać. A jednak... efekty przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Zwłaszcza jeśli chodzi o różnorodność reakcji:
- były osoby, dla których okazało się to bardzo trudne. Jedna z nich przyznała, że nie mogła się doczekać, kiedy to się wreszcie skończy i znów będzie można przystąpić do działań.
- Spora część, zwłaszcza wśród dzieci twierdziła jednak, że nie było w tym nic trudnego.
- Niektórzy pod zamkniętymi powiekami zobaczyli kolorowe wirujące formy, powstało więc kilka bardzo interesujących abstrakcyjnych prac. Wszyscy zagadnieci na ten temat twierdzili, że było to przyjemne.
- Inni obserwowali, prześwietloną ciemność, to znaczy przekonali się, że przez zamknięte powieki przenika trochę światła. Nie mogę zapomnieć pracy przedstawiającej zamalowaną na czarno kartkę, na której znalazły się również delikatne żółte przecierki.
- Sporo osób "znalazło się" w bardzo fajnych miejscach (łąka, las z wiewiórką) lub zobaczyło piękne obrazy. Tych bez obaw mogłam zachęcić, by zafundowali sobie dwie minuty nudy w ciągu dnia.
- Pojawił się też "dział" kulinarny, niektórzy "zajadali się" przysmakami (zwykle w fajnych miejscach) lub "wylądowali" w cudownych, np. słodyczowych krainach. Ktoś nieoczekiwanie zdał sobie sprawę, że jest głodny. Jeden chłopiec ujrzał watę cukrową, której nie cierpi, czemu dał wyraz tak intensywnie ten obiekt rysując, że w kartce powstała dziura (wata cukrowa pojawiła się również na rysunku pewnej dziewczynki, która była tą wizją zachwycona).
- Pojawiły się jeszcze dwa (oprócz wspomnianej już waty cukrowej) niemiłe rysunki. Zachęciłem autorów, by na drugiej kartce narysowali coś fajnego, czym mogli by ten niesympatyczny obraz zastąpić, co też z wielką ochotą uczynili.
- Niektórzy nie zobaczyli nic. Toteż dostałam również dzieło w postaci... pustej kartki.
- Pojawiła się też bardzo ekspresyjna plątanina kresek i zygzaków wyobrażająca... myśli młodego autora.
- Jedna osoba latała.
- Niektórzy po prostu się nudzili.
- Byli też tacy, którzy zobaczyli pod powiekami bohaterów "Iwo z Nudolandii", nic w tym dziwnego, przecież dosłownie przed chwilą była o nich mowa...
- ... inni sceny z ulubionymi postaciami, różne stwory i zwierzaki.
- Objawiło się również kilku młodych filozofów.
- Byle też tacy, którzy omal nie zasnęli.
- A jeszcze inni... nie dam rady wymienić wszystkich możliwości.
Tylko dwie minuty, a tyle może się wydarzyć, tyle emocji, opowieści, tyle rysowania. Z pewnością jeszcze niejeden raz powtórzę ten eksperyment.
Przy okazji... to również dowód na to, jak bardzo nam wszystkim, a zwłaszcza dzieciom brakuje dziś chwil na to, by po prostu się ponudzić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz