Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sztuka_bazgrołów. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sztuka_bazgrołów. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 3 lipca 2025

Celebracja przejścia

  

 Wiem, że już sporo było na blogu o spotkaniu w Bibliotece przy Koszykowej. Mimo to postanowiłam wrzucić jeszcze kilka zdjęć. I może na tym się nie skończy. Chcę celebrować takie wydarzenia. Dawniej, kiedy miałam dużo spotkań autorskich, zwykle ograniczałam się do wzmianek o nich na Facebooku lub ogarniałam temat skrótem w ramach rocznych podsumowań. Potem, z uwagi na osobistą sytuację, tych spotkań było mniej i mniej. W zeszłym roku padł chyba rekord (czy raczej antyrekord), bo tylko raz (na żywo) spotkałam się z czytelnikami. 

Ten rok, przynajmniej pod tym względem, zapowiada się lepiej. Dlatego trochę czarując rzeczywistość, staram się uhonorować to, co kiedyś wydawało się takie oczywiste, a nawet nieco uciążliwe. Sprawdziła się reguła, że najbardziej doceniamy to, czego nam brakuje. Trochę w tym magicznego myślenia, ale właściwie czemu nie... Spotkania autorskie to nie tylko okazja do kontaktu z czytelnikami, ale też (często) główne okołoliterackie źródło zarobków pisarzy. Są więc naprawdę ważne. 

Miniony rok miało zakończyć jeszcze jedno spotkanie. Absolutnie wyjątkowe, związane z dwudziestą rocznicą ukazania się mojej pierwszej książki dla dla dzieci. Też przy Koszykowej. I też miała je prowadzić Ewa Gruda. Ale z powodów, o których już tu wspomniałam zdecydowałam się z niego zrezygnować. 

Odroczone spotkanie odbyło się w czerwcu. Ale miało już całkiem inne znaczenie. a nawet nieco inną formę. Tamto miało być celebracją podsumowań, swego rodzaju zakończeniem pewnego cyklu. To stało się celebracją przejścia, zapowiedzią zmian, których sama jeszcze do końca nie jestem w stanie przewidzieć. 

Okazało się wyjątkowe, choćby dlatego, że po raz pierwszy od dziesięcioleci przeczytałam publicznie swoje wiersze. Że tak dużo było mowy o międzygatunkowych relacjach. Pochłonięciu codziennością. Połączeniach pomiędzy odległymi, zdawałoby się, obszarami. 

Rozmawiałyśmy o poezji list zakupów i sztuce bazgrołów.
O literacko-wizualnych projektach. 

O przeszłości, teraźniejszości i... przyszłości, której, mimo wszelkich obaw, jestem ciekawa.

wtorek, 28 stycznia 2025

Keiedy nie wiem, że rysuję, czyli bazgroł (nie)figuratywny

Kolejny niefiguratywny bazgroł. A może jednak figuratywny? Ponieważ nie wiem, co rysowałam, nie mam pojęcia, jako z nim naprawdę jest.

Tym razem bazgroł (wyjątkowo) pojawił się na pustej kartce. Nie wiem więc również (bo nie pamiętam) przy jakiej okazji powstał.

poniedziałek, 27 stycznia 2025

Kiedy nie wiem, że rysuję - ciąg dalszy

Dziś prezentuję bazgroł niefiguratywny towarzyszący zapiskom służbowym/zawodowym w notatniku, który dostałam z okazji spotkania autorskiego. Widać w nim wyraźną tendencję wpisania (czy raczej wrysowania) się w zastaną rzeczywistość (typografię) kartki.

środa, 22 stycznia 2025

Kiedy nie wiem, że rysuję albo… ćwiczenia z nieznaczności

 

Postanowiłam zostać artystką bazgrołów*** i poetką list zakupów. Dlatego przypominam bazgroł na odwrocie nieudanego szkicu tuszem, który posłużył mi do sporządzenia listy zakupów. Już kiedyś go tutaj publikowałam jako zapowiedź nowego projektu, ale różnego rodzaju „ćwiczenia” z nieznaczności i codzienności, tudzież parę innych (uważanych za mało efektowne, ale ważnych) spraw trochę moje plany odroczyło. Jednak nie zawsze później znaczy gorzej. Mam nadzieję, że w tym przypadku później będzie oznaczać lepiej. Czasem warto wykonać trochę ćwiczeń z nieznaczności, zanim przystąpi się do takiego projektu.

*** Bazgroł (wedle mojej osobistej definicji) to rysunek tworzony nieświadomie/nieintencjonalnie przy okazji wykonywania prozaicznych/codziennych/powszednich czynności np. sporządzania notatek w trakcie rozmowy telefonicznej lub podczas zebrania w pracy, studiowania terminarzy lub list rzeczy do zrobienia itp. Można powiedzieć, że jest to efekt uboczny takich działań, zwykle kompletnie nie związany z czynnością w ramach której powstał. Tym się różni od (intencjonalnych) artystycznych aktywności mających na celu uwolnienie podświadomości i realizowanych np. przy użyciu technik automatycznych.

Bazgrołu nie można narysować specjalnie, w sensie: o teraz usiądę i narysuję bazgroł. Pojawia się wtedy, gdy nie wiesz, że rysujesz. Nie istnieje oddzielnie od czynności, podczas której powstał, nawet jeśli po jakimś czasie nie pamiętamy, co to była za czynność. W tym sensie jest nierozerwalnie związany z codziennością. Wynika z niej. Nie miałby szans zaistnieć bez tych powszednich, chciałoby się powiedzieć banalnych działań, gdyby nie fakt, że „banalny” jest określeniem wartościującym. Nawiasem mówiąc brakuje niewartościujących nazw na określenie tego typu czynności. Wystarczy wymienić kilka najczęściej stosowanych: trywialny, przyziemny, niewyszukany, pospolity itp.

Docenienie bazgrołu wymaga docenienia nieznaczności w sobie i swoim życiu. Pokazuję go tutaj nie dlatego, że to coś wyjątkowego, ale dlatego, że to coś niewyjątkowego.

Słowo „nieznaczność” (tak jak „niewyjątkowy”), mimo że zaczyna się od zaprzeczenia, bardzo mi się podoba. Zachwyciłam się nim natknąwszy się na zapowiedź książki Agnieszki Daukszy „Ludzie nieznaczni. Taktyki przetrwania”. Zarówno tytuł, jak i to czego się o książce dowiedziałam bardzo współgra z tematami, które są mi ostatnio bliskie. Książka jest już dostępna, więc zaklepałam ją sobie na urodzinowy prezent. Na pewno przeczytam.

Cdn.