„Mikołajkowy” trop jest jak najbardziej na miejscu, ponieważ z powstaniem pierwszego tomu wiąże się dość niezwykła historia. Pozwolę tu sobie zacytować fragment tekstu z publikacji wydanej na stulecie Naszej Księgarni (wydawcy papierowych wersji serii o Zuźce): „Pewnego dnia - pomiędzy obiadem a odwożeniem syna na angielski - odebrałam telefon z Naszej Księgarni z propozycją… napisania książki. Różnych rzeczy mogłam się spodziewać, ale na pewno nie czegoś takiego. Trzeba pamiętać, że byłam wówczas autorką trzech bardzo niszowych, i na dodatek wydanych wiele lat wcześniej, tomików poetyckich przeznaczonych dla dorosłego odbiorcy i kilku krótkich tekstów dla dzieci, które ukazały się, również dużo wcześniej, w dwóch, czy trzech czasopismach. Większość moich ówczesnych utworów literackich zalegała szuflady. Zdumiewający był więc był sam fakt, że Nasza Księgarnia wiedziała o moim istnieniu. I to właśnie moja współpraca z magazynami dla dzieci, a konkretnie z jednym, okazała się wyjaśnieniem zagadki. Rzecz w tym, że ktoś z redakcji natknął się na opowiadanie, które parę lat wcześniej napisałam dla ‘Świerszczyka’ (wówczas ‘Świerszczyk’ wydawała Nasza Księgarnia), w dodatku z tego, co pamiętam nieopublikowane, tylko ukryte gdzieś w archiwach. I stwierdził, że jestem autorką, której wydawnictwo potrzebuje. Nasza Księgarnia szukała właśnie polskich autorów do mikołajkowej serii. Ale to jeszcze nie koniec szczęśliwych zbiegów okoliczności. Tak się bowiem złożyło, że to co zaproponowało mi wydawnictwo zbiegło się z pomysłami, które chodziły mi wówczas po głowie. Nie będzie chyba zaskoczeniem, jeśli powiem, że się zgodziłam.”
Ponieważ „Znowu kręcisz, Zuźka!” została bardzo ciepło przyjęta, szybko powstała druga część „Zuźka w necie i w realu”. I oto macie oba tytuły w pakiecie w formie e-booków. Plus ASCII-artowe ilustracje mojego autorstwa i przypisy, które m.in. zdradzą co nieco z historii Internetu w drugim tomie. Zarówno ASCII-arty, jak i większość przypisów to nowość w stosunku do poprzednich wydań.
Zapraszam na czytaj.me