W sobotę, 22 lutego byłam na wernisażu wystawy Freda Ojdy w Galerii Działań. Wystawa prezentuje w sposób przekrojowy twórczość artysty, a jednocześnie jest swego rodzaju pożegnaniem z rolą jaką pełnił w galerii przez lata, ba, przez dziesięciolecia. I trzeba tu podkreślić, że rzadko się zdarza, by miejsce było tak silnie związane z tworzącym je człowiekiem. Niezwykłe jest to, że Fredo nigdy nie stawiał swojej osoby na pierwszym miejscu, można powiedzieć, że był zaprzeczeniem stereotypowego wizerunku twórcy (czy to sztuki, czy to kultowej, artystycznej przestrzeni) o wybujałym ego. Ważni byli ci, którym tej tworzonej przez siebie otwartej czasoprzestrzeni (by nawiązać do tytułu wystawy) użyczał.
Fredo był kierownikiem artystycznym Galerii Działań od 1988 do 2024 roku i potrafił stworzyć miejsce nie tylko dla sztuki, ale i dla ludzi. Połączyć to, co najlepsze w obszarze lokalności z tym, co najlepsze przestrzeni ponadlokalnej/międzynarodowej (wystawiali tu wybitni artyści nie tylko z Polski i organizowane były wydarzenia o międzynarodowym charakterze). Umiał zgrać ze sobą niszowość trudnej w odbiorze sztuki nowoczesnej z dostępnością, bo, oprócz artystów z różnych stron świata, na Marko Polo 1 wpadali ludzie z okolicy, choćby po to, żeby z nim posiedzieć i zobaczyć, co nowego. Działała tam Pracownia Sztuki Dziecka i Szkoła Muzyczna. Współpracował z ursynowskimi szkołami. Można powiedzieć, że ta "ukryta" na osiedlu Imielin galeria to prawdziwy fenomen. Myślę, że chyba jeszcze nie do końca zdajemy sobie sprawę ze znaczenia tego miejsca.
Dla mnie osobiście Galeria Działań to ważne miejsce na artystycznej mapie Warszawy, być może nawet najważniejsze, i mogę śmiało powiedzieć, że czas , w którym Fredo się nim opiekował objął całe całe moje dotychczasowe artystyczne życie (zarówno w charakterze bywalczyni jak i autorki). O ile mnie pamięć nie myli, bywałam tam już pod koniec lat 80., a pierwsze działania realizowałam z Galerią Działań jeszcze podczas studiów w 1991 roku. To też bardzo ważne, że Fredo stwarzał również czasoprzestrzeń dla młodych, rozpoczynających swoją drogę artystów.
Co tu dużo mówić, wzruszyłam się podczas wernisażu, a wracając do domu wpadłam na pomysł, by stworzyć swoją osobistą historię Galerii Działań. I myślę, że to byłoby super gdyby coś takiego zrobiły również inne osoby związane z Galerią Działań: artyści, bywalcy, przyjaciele, sąsiedzi, współpracownicy... Powstałaby historia miejsca złożona z indywidualnych opowieści.
Dziś ten post w charakterze "Wstępu" i zdjęcie Freda wśród moich literek, zrobione podczas wystawy w 2010 roku.
cdn.