wtorek, 17 września 2013

Marionetek Baby-Jagi rozdział pierwszy

Wczoraj miałam wyjątkowo "marionetkowy" dzień. Z Gdańskiego Wydawnictwa Oświatowego przyszedł podręcznik,w którym zamieszczono fragment "Marionetek Baby-Jagi". Dotarły zdjęcia oraz notatka z biblioteki w Świerżawie, w której w minionym tygodniu poprowadziłam warsztaty kalkografii przygotowane na podstawie książki. Zaś późnym popołudniem w Nadarzyńskim Ośrodku Kultury odbyła się próba spektaklu opartego na motywach "Marionetek Baby-Jagi". To chyba wystarczający powód, by spełnić obietnicę i opublikować pierwszy rozdział tej książki. Zwłaszcza, że dzieci z bibliotek, które odwiedziłam w zeszłym tygodniu miały wielką ochotę poznać ją w całości.

Zamiast strony tytułowej plakat, którym mnie przywitano w bibliotece w Świerzawie

Marionetki Baby-Jagi


Rozdział 1

Niewidzialny kamień, krople przekory i...


Żyła raz sobie Baba Jaga, która potrafiła spać tylko wtedy, kiedy wokół panowało straszne zamieszanie. Cisza i spokój wpędzały ją w bezsenność, krzyki i kłótnie działały na nią jak kołysanka.

Pewnej pięknej, letniej nocy przelatywała na miotle obok miłego, białego domku z czerwonym dachem. Była strasznie niewyspana, gdyż od kilku dni spotykała wyłącznie sympatycznych i spokojnych ludzi. Wleciała przez okno i ujrzała mamusię, która spała obok tatusia w czystej i miękkiej pościeli. Musiała śnić coś miłego, bo miała uśmiech na twarzy. Okropnie to Babę Jagę rozzłościło, że ktoś ma piękne sny, kiedy ona nie może mieć żadnych. Zrobiła więc niewidzialną dziurkę w sercu mamy i włożyła w nią niewidzialny kamień. Potem zmniejszyła się do wielkości muchy i przycupnęła na parapecie, za doniczką z kaktusem, żeby zobaczyć co z tego wyniknie.

Mama obudziła się w fatalnej formie. Nie miała nawet siły wstać z łóżka, dlatego tato musiał zwolnić się z pracy, by zająć się chorą żoną i dziećmi. Bardzo był z tego niezadowolony, ponieważ przepadło mu ważne spotkanie.

To jednak nie wystarczyło Babie-Jadze. Nie podobało się jej, że mamusia cały dzień wyleguje się w łóżku. Podmieniła więc flakonik z kroplami do oczu, które zapisał mamie lekarz. Mikstura Baby Jagi odwracała kierunek łez. Zamiast na zewnątrz spływały one do środka, toteż w sercu gromadziło się coraz więcej i więcej smutku. Smutek ten zalewał niewidzialny kamień w sercu mamy, sprawiając tym samym, że nie odczuwała ona jego ciężaru. A jednak wciąż musiała go dźwigać, dlatego zawsze czuła się zmęczona, choć sama nie wiedziała czemu. Poza tym zaczęła widzieć siebie na odwrót. Wszystko, co było w niej ładne, miłe i dobre wydawało się złe, beznadziejne i brzydkie. To był doprawdy szatański pomysł z tą miksturą. Baba Jaga nie mogła wymyślić nic lepszego, a raczej nic gorszego dla mamy. Zatarła z zadowoleniem dłonie. A żeby było jeszcze zabawniej, wyjęła następny flakonik zawierający krople przekory i pokropiła rozmaite przedmioty w domu.
– To dopiero będzie ubaw – zachichotała, a potem znów się zmniejszyła, by móc obserwować wszystko zza doniczki.

Tata skoro świt pobiegł do pracy i nie zauważył nawet, co zaszło. Prawdę powiedziawszy, mama też nie od razu to spostrzegła. Dopiero kiedy stanęła przed lustrem, żeby umyć się i uczesać, stwierdziła, że coś jest nie w porządku.
– Jakie okropne sińce pod oczami i te włosy... matowe, brzydkie i bez koloru.

W rzeczywistości była bardzo ładną kobietą, a szczególnie piękne były jej włosy.
– Jakkolwiek bym je czesała, i tak wyglądają okropnie – stwierdziła i nawet nie sięgnęła po grzebień.

Dzieci od razu zauważyły, że z mamą jest coś nie tak. Przez cały dzień chodziła potargana, w wymiętym szlafroku i bez przerwy wrzeszczała, zrzędziła lub narzekała. Najwięcej narzekała i krzyczała na swoje dzieci, ponieważ były ładne jak ona i w ogóle bardzo do niej podobne. A jak wiadomo, krople Baby-Jagi sprawiły, że to, co ładne i podobne do mamusi, wydawało jej się brzydkie i nieznośne. Mama doszła zatem do wniosku, że jej miłe, mądre i sympatyczne dzieci są po prostu okropne.

Jakby tego było mało, zabawki, które Baba Jaga polała w nocy kroplami przekory, zamieniły się w żaby, które wciąż zeskakiwały z półek. Mama kazała dzieciom ganiać je po całym mieszkaniu i odstawiać na miejsce, bo przecież porządek musi być. Jej zaś nawet obiadu nie chciało się ugotować, choć lubiła gotować i robiła to naprawdę świetnie. Teraz doszła jednak do wniosku, że i tak nie umie przygotować niczego smacznego, więc nawet nie ma sensu próbować.

Kiedy tatuś wrócił z pracy, odgrzała zupę z poprzedniego dnia. Zupa, do której czarownica również dolała kropli przekory, wyskoczyła z talerza prosto na najlepszą koszulę taty. Wtedy mama zaczęła narzekać: że z taty taki niezdara, i kto to widział jeść obiad w najlepszym ubraniu, i że ta koszula tyle kosztowała, a tata chyba lubi, kiedy ona ma mnóstwo prania, poza tym taka plama na pewno się nie spierze.

Tata spojrzał na mamę bardzo uważnie, a potem mocno ją przytulił:
– Widzę, kochanie, że kiepsko się dzisiaj czujesz – powiedział i pocałował mamę.
Pocałunek ten musiał najwyraźniej osłabić siłę czarów, ponieważ część łez wydostała na zewnątrz, spływając po policzkach mamy.
Schowana za doniczką Baba Jaga obserwowała to z wielkim niepokojem. Wszak z łzami wypływały z oczu mamusi zaczarowane krople. W dodatku duża ilość takich ciepłych uścisków mogła rozpuścić niewidzialny kamień. A szczery płacz, płacz prosto z serca mógłby go koniec końców wypłukać na zewnątrz. Baba-Jaga doszła do wniosku, że tatuś jest bardzo niebezpieczny. Postanowiła go zaczarować. W nocy, kiedy już wszyscy poszli spać, dotknęła czarodziejską różdżką jego okularów i kapelusza.

W ten sposób opanowała także tatusia. Włożenie okularów sprawiało, że świat znikał sprzed oczu i tata nie widział, co się wokół niego dzieje. Z kolei kapelusz sprawiał, że tata sam znikał. A kiedy się w końcu pojawiał, to miał bardzo zdenerwowaną minę i nic nie mówił. A kiedy już mówił, to krzyczał.

Baba-Jaga poczuła, że po raz pierwszy od dłuższego czasu może spokojnie zasnąć. Miała jednak złe sny. Śniła jej się rodzinna kolacja, szmer przyjaznych rozmów i tym podobne koszmary. Stwierdziła, że musi zaczarować również dzieci.

cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz