Przyszło mi do głowy, że to adekwatne zakończenie roku, który obfitował w różnej rangi problemy zdrowotne. To z kolei skłoniło mnie do refleksji nad tym w jakim punkcie byłam dokładnie przed rokiem. I muszę przyznać, że dziś jest o niebo lepiej. Rok temu cała nasza rodzina była w ciężkim stresie z powodu wspomnianych już komplikacji zdrowotnych. Tym razem chodziło o zwykłą choć nadzwyczaj intensywną grypę, która (w dwóch przypadkach) przerodziła się w zapalenie oskrzeli. W tej chwili wszyscy czujemy się całkiem dobrze.
To oczywiście nie tak, że choroby całkowicie zdominowały minione 12 miesięcy. Wydarzyło się również mnóstwo innych fajnych, a czasem mniej fajnych spraw. O niektórych tutaj pisałam.
Nie jest również prawdą, że komplikacje zdrowotne miały wyłącznie negatywne konsekwencje. Pokazały, między innymi, że możemy liczyć na naszych przyjaciół i bliskich. Pomogły (tak jest przynajmniej w moim przypadku) przebudować hierarchię wartości.
Może zabrzmi to nieco patetycznie, ale mam dziś głębokie przekonanie, że w Nowy Rok wchodzę we właściwym towarzystwie i z wiarą, że, no... może nie wszystko, ale naprawdę wiele jest możliwe.
Czego więc Wam życzyć? Tak to już chyba jest, że układając życzenia dla innych myślimy o tym, co dla nas jest ważne.
Życzę więc moim drogim Czytelnikom dobrego towarzystwa i otwierających się z chwili na chwilę, z dnia na dzień, możliwości...
Zamiast noworocznej pocztówki zamieszczam jedno ze zdjęć z ostatniego pobytu na Warmii.
Życzę więc Wam również pięknego i łagodnego przejścia :).