Ciąg dalszy przygotowań do wystawy:
- kserowanie i wycinanie spacji;
- drukowanie stron Stowarzyszenia Terapii Wirtualnej
- i wreszcie... odbiór wydrukowanej księgi - www.terapii, która podczas wystawy będzie pełnić funkcję ARCHIWUM.
- A potem proces przygotowywania liter na okładkę (jeszcze nie ukończony)
Niestety, wszystko to idzie mi dość opornie z powodu przedłużającej się infekcji (to już trzeci tydzień). Po poniedziałkowej wizycie w przychodni podjęłam decyzję, by wyzdrowieć siłą woli. Pani doktor szybko jak błyskawica zajrzała w moje gardło, stwierdziła, że czerwone i zapisała Naproxen (zdaje się, że na uśmierzenie bólu, który jakoś znoszę i zbicie gorączki, której nie mam - zaledwie stan podgorączkowy) , preparat osłonowy oraz Tussi Drill - opioidowy lek, który hamuje odruch kaszlowy i zawiera pochodną morfiny. Dodam, że jakoś nie przyszło jej do głowy, żeby mnie osłuchać. Nie poinformowała też o dawkowaniu (wszystko jest przecież na ulotce). Dopiero na skutek moich pytań wyjaśniła, że trzy razy dziennie. O ile p przypadku Naproxenu nie było problemu (domyśliłam się, że chodzi o jedną tabletkę trzy razy dziennie), o tyle kwestia przyjmowania syropu okazała się bardziej skomplikowana - trzy razy dziennie, ale jaką dawkę? Można założyć, że chodzi o dołączoną do butelki miarkę (2,5 lub 5 ml), ale zgodnie zaleceniem pani doktor zajrzałam do ulotki, z której się dowiedziałam, że "Zwykła dawka wynosi 1 mg na kilogram masy ciała na dobę, podzielona na 4 dawki podawane w odstępach 6 godzinnych." No i bądź tu mądry człowieku bez medycznego wykształcenia... Wygląda na to, że niepotrzebnie straciłam czas w poczekalni i wydałam pieniądze na leki. A może się mylę? Może to jest właśnie najwłaściwszy sposób postępowania z pacjentami? Może to ja mam nierealistyczne oczekiwania, by lekarz zbadał pacjenta, wyjaśnił jak przyjmować leki i leczył chorobę, a nie objawy.
Siła mojej woli okazała się niewystarczająca i dziś idę do kolejnego medyka. Ciekawe do ilu razy sztuka?
P.S. Pan doktor uratował lekarski honor. Zbadał, zdiagnozował (przewlekłe zapalenie zatok), przygotował rozpiskę jak przyjmować leki (leczące, a nie likwidujące objawy) i w dodatku był miły. Mam nadzieję, że wreszcie uporam się z infekcją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz