Ciąg dalszy odcinków 48, 50, 52, 54, 73, 77, 87 i 97.
Po dłuższej przerwie wracam do publikacji kolejnych odcinków "Marzycielskiej Geometrii i Fabryki Nieskończoności". Przy okazji obiecuję, że zdjęcie jednego z opisywanych poniżej amuletów z pewnością znajdzie się - albo na blogu, albo na mojej stronie. W tej chwili nie mam czasu na to by je sfotografować.
Wrodzone poczucie humoru pozwalało mu żartować nawet z tego, co traktował bardzo poważnie. Zresztą w miarę upływu czasu granice pomiędzy tzw. sfera sacrum i profanum zacierały się coraz bardziej, dzięki czemu pojęcie profanacji sztuki stawało się dla niego coraz mniej jasne. Z drugiej strony fakt, że pierwiastek świętości tkwił według niego we wszystkim, sprawił, że niczego nie potrafił traktować czysto mechanicznie, instrumentalnie, czy też wyłącznie zarobkowo. Owa zdolność emocjonalnego traktowania nawet tego, co robił głównie dla pieniędzy, ujawniła się juz wówczas, kiedy to w „okresie obrazów paleolitycznych” wykonywał wisiorki na szyję – amulety mające uzupełniać potencjał twórczy i energię życiową oraz przynosić szczęście w miłości. Były to człeko-, bądź ptakopodobne figurki (np. głowa i szyja ptaka ukształtowana w formie fallusa i rozchylone nogi, niby skrzydła lecącego ptaka z zaznaczonymi między nimi kobiecym wzgórkiem łonowym). Chwilami miałam wrażenie, ze naprawdę wierzy w magiczna moc tych amuletów.
Decyzja o założeniu Fabryki Nieskończoności pozwoliła Słomińskiemu nieomal natychmiast znaleźć rozwiązanie pozwalające zmaterializowanie owej „nieskończoności, która naprawdę jest nieskończonością”. Tak więc rezygnacja i zajęcie się czymś innym, mniej ambitnym znów pozwoliły osiągnąć wytęskniony cel. Po raz kolejny doświadczył, ze dopiero akceptacja własnych ograniczeń pozwala je przekroczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz