poniedziałek, 3 października 2011
Symbioza historii z naturą
Trzeba jednak przyznać, że kiedy pan Antoś wreszcie zabrał się do pracy, to rzeczywiście… ho, ho! Robota, jak to piszą w książkach, znaczy się w różnych opowiadaniach, paliła mu się w rękach. I zgodnie z obietnicą nie miał chwiejnych nóg. Poza tym okazał się świetnym gościem, który zna mnóstwo fantastycznych historyjek. Na przykład:
- O broni złożonej w poniemieckich bunkrach.
- O niemieckim żołnierzu, który skrył się na drzewie i tam go dosięgła sowiecka kula. Obleczony w sparciały mundur szkielet, który na wieki wieków zrósł się z konarami, dopiero kilka lat temu został odnaleziony przez leśniczego.
- Wreszcie o rolniku, który przez lata przywiązywał krowę do metalowej części wystającej z pnia, nie wiedząc, że to fragment wrośniętego w drzewo karabinu.
(fragment książki "Ratunku, marzenia!")
Zdjęcia karabinu wrośniętego w drzewo nie mam, choć przytoczone powyżej historie naprawdę słyszałam (co prawda nie od pana Antka, tylko od osoby, która w żaden sposób go nie przypomina;)). Mam za to fotografię przedstawiającą pocisk "wtopiony" w pień drzewa. Choć trudno w to uwierzyć, na taki dokładnie widok natknęliśmy się podczas jednej z naszych wędrówek.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz