Jak dobrze podpisać umowę na kolejną książkę. Człowiek natychmiast odczuwa przypływ energii. Ja z tej okazji przeanalizowałam dwa "tomy" moich młodzieńczych dzienników i założyłam nowego bloga. Słowem wszystko, żeby nie zabrać się do pisania ;) Pragnę jednak uspokoić Wydawcę, jeśli trafi przypadkiem na ten wpis. To w ogóle nie wpływa na efekt końcowy. Do książki, która właśnie poszła, że tak się wyrażę, do produkcji też podchodziłam jak pies do jeża, a kiedy wróciła do mnie z drobnymi redakcyjnymi poprawkami musiałam stwierdzić, że nawet mi się podoba.
Tymczasem zapraszam na mój (nasz, bo prowadzę go z mężem) nowy blog. Jest to swoiste połączenie klimatów z książki "Ratunku, marzenia!" (w wersji dla dorosłych) i obecnego tutaj warmińskiego wątku plus to wszystko co się tam nie zmieściło :)
Zaglądajcie, komentujcie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz