Miejsce akcji:
bus przemierzający trasę Warszawa - Orneta.
Osoby:
matka - mocno starsza pani
córka (lub synowa, nie jestem pewna, ponieważ zwracała się do starszej pani per "babciu") - wiek zdecydowanie emerytalny
Matka: Chodził ksiądz po kolędzie i ja mu mówię, że się do figurki modlę. A on mi na to, żebym się do figurek nie modliła.
Córka: Bo nie można się do figurki modlić.
Matka (z najwyższym zdumieniem): No to do kogo mam się modlić?! Przecież w kościele też są obrazy i figurki...
Córka: Ale nie po to, żeby się do nich modlić.
Matka: To po co one są?
Córka (trochę niepewnie): Nooo... do ozdoby.
Genialne!!! Poganie praktykujący religię???
OdpowiedzUsuńTo w sumie chyba nie tak rzadkie podejście...
Usuń