Dziś w kojcu, w który mieszkały kiedyś nasze psy pojawił się zając. W jaki sposób tam się dostał? Nie mam pojęcia. Do kojca prowadzi wyłącznie furtka od strony ogrodu.
O niezwykłym wydarzeniu poinformował mnie o mąż i zaraz pobiegliśmy debatować jak przerażonego zwierzaka
bezpiecznie
wyprowadzić na zewnątrz.
Drugi zając czekał za siatką, od strony lasu. Na nasz widok oddalał się nieco, ale mimo strachu wracał do swego towarzysza/towarzyszki. To było szczególne doświadczenie zobaczyć jak patrzą na siebie przez ogrodzenie. Nie mówiąc o tym, że pierwszy raz widziałam zająca z tak niewielkiej odległości. W końcu ułożyliśmy plan wypłoszenia zwierzaka z kojca, w (że tak się wyrażę) właściwym kierunku i wkrótce dołączył do swego towarzysza (po drodze odwiedził nasz garaż, w którym regularnie nocują sikorki).
Chwilę później przyszedł jeden z niecierpliwie oczekiwanych przelewów.
Nie ma to jak świąteczny zajączek :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz