piątek, 15 kwietnia 2011
Sezon 2. Odcinek 19. Hiszpańska Zuźka
¡Susie, otra vez con tus historias!
Dorota Suwalska / Emilio Urberuaga
Pearson Educación
En la calle de Susie no vive ningún niño. Uno de sus mayores deseos es que una familia con niños se mude a la casa de enfrente. Susie cuenta esto y otras muchas cosas en primera persona y con mucho humor.
Tak napisali o mojej książce Hiszpanie (cokolwiek miałby to oznaczać. ;) Prawdę mówiąc mniej więcej wiem co - ponieważ wrzuciłam tekst do translatora :) )
Polską wersję rekomendowano w taki oto sposób:
Zuźka, uczennica klasy trzeciej, wyróżnia się ogromną fantazją i wrażliwością, jest ambitna, choć nieco znerwicowana i co chwila pakuje się w tarapaty. Rozstrzyga je w sposób niebanalny jak na dziewczynę, używając nawet chwytów dżudo.
Ponadto polska książka nosiła tytuł "Znowu kręcisz, Zuźka!" a z jej powstaniem wiąże się zabawna i nieco magiczna historia.
Pewnego dnia zadzwonił telefon i miły głos po drugiej stronie słuchawki zapytał, czy nie zachciałabym napisać książki dla Wydawnictwa "Nasza Księgarnia".
Sytuacja miała miejsce na początku lat dwutysięcznych, kiedy to (oprócz trzech młodzieńczych i mocno niszowych tomików poetyckich - na pewno nie dla dzieci) nie miałam na swoim koncie żadnych książkowych publikacji. Łatwo więc sobie wyobrazić jak bardzo byłam zaskoczona.
Nie dałam jednak tego po sobie poznać i odparłam, że owszem, czemu nie i w ogóle nie ma problemu - jakby pisanie książek na zamówienie to była dla mnie codzienność.
Tak się złożyło, że mniej więcej w tym samym czasie, a także nieco wcześniej czytałam swojemu synowi mnóstwo książek wydanych przez Naszą Księgarnię. Wzruszaliśmy się przy "Braciach Lwie Serce"i zaśmiewaliśmy przy "Mikołajkach" więc było to dla mnie szczególne wyzwanie. Zwłaszcza, że książka miała się ukazać w "kwadratowej mikołajkowej" serii.
Powód dla którego obdarzono mnie takim zaufaniem poznałam podczas spotkania z moją rozmówczynią - panią Jolantą Sztuczyńską w siedzibie Wydawnictwa. Otóż propozycję otrzymałam z powodu opowiadania, które... nie zostało opublikowane w "Świerszczyku".
Kilka lat wcześniej zaniosłam swoje teksty dla dzieci do tegoż magazynu, któremu szefował wówczas Grzegorz Kasdepke (dziwnym zbiegiem okoliczności prowadziłam niedawno finał konkursu poświęconego jednej z jego książek). Grzegorzowi spodobało się moje pisanie i zamówił u mnie kilka opowiadań. Jedno z nich, które z przyczyn, których dziś już dokładnie nie pamiętam nie ukazało się na łamach "Świerszczyka" miało nieco "mikołajkowy" klimat.
Nasza Księgarnia już od dłuższego czasu szukała polskiego autora, który by napisał historię (tym razem dziewczynki) do tej serii. Powstawały ponoć próbne fragmenty, jednak żadna z bohaterek nie była wystarczająco niesforna.
Wreszcie panie redaktorki zaczęły przekopywać archiwa "Świerszczyka", który należał wówczas do Naszej Księgarni. Tak trafiły na moje opowiadanie i doszły do wniosku, że to jest to!
Zaskakujący zbieg okoliczności sprawił, że krótko przed telefonem z Wydawnictwa wpadłam na pomysł książki, która zarówno pod względem klimatu, tematyki i sposobu narracji była zadziwiająco spójna z zamówieniem. Tyle, że bohaterem mojej powieści miał być chłopiec. Dużo łatwiej było mi pisać o chłopaku z uwagi na to, że mam syna.
Wydawca zapewnił, że nie będzie niczego narzucać w tym względzie, choć, nie ukrywa, że wolał by dziewczęcą bohaterkę.
Ostatecznie przychyliłam się do tej sugestii i dziś jestem bardzo zadowolona z tego powodu. Niewiele jest tak niesfornych i temperamentnych bohaterek w polskiej literaturze dla dzieci i młodzieży. Znajoma pani psycholog stwierdziła nawet, że stworzyłam nowy typ literacki, który nazwała anty-Barbie.
Zuźka spodobała się Czytelnikom, dlatego wkrótce powstała część druga, czyli "Zuźka w necie i w realu".
Powstał też scenariusz serialu, który miał jednak więcej szczęścia do reżyserów i nagród niż do producentów.
Dziś fragmenty obu części można znaleźć w podręcznikach szkolnych, jednak same książki sa obecnie niedostępne na polskim rynku. Szkoda, bo Czytelnicy wciąż ich szukają. Wskazują na to zarówno rozmowy podczas spotkań autorskich jak i słowa kluczowe po których ludzie trafiają na mojego bloga.
Na zakończenie najbardziej "magiczna" część historii. Krótko przed nawiązaniem współpracy z Naszą Księgarnią podpisałam umowę z innym Wydawnictwem na inną książkę dla dzieci. Kilkakrotnie zmieniano terminy publikacji, tytuł parę razy pojawiał się na stronie z zapowiedziami. Potem sprawa jakoś się rozmyła i książka ostatecznie się nie ukazała. Jednak w moim umyśle już zaistniała, już ją widziałam na półkach w księgarniach, już wpisywałam dedykacje dla Czytelników. Wiem, że zabrzmi to niedorzecznie, magicznie, egzaltowanie... ale czasem mam wrażenie, że skoro książka zaistniała w moich myślach to w końcu musiała również zaistnieć w realu. A że nie ta, nie w tym miejscu i nie w tym czasie to może nawet i lepiej.
P.S. W następnym odcinku o słoweńskim Brunonie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz