Właściwie lubię wszystkie ze swych wydanych dotychczas książek, lecz chyba jeszcze bardziej te, których nie udało mi się opublikować. Dlatego postanowiłam otworzyć szuflady, szafy, pudełka ze zdjęciami, segregatory, zapomniane pliki i pokazać to, czego nie widać. A trochę się tego przez lata nagromadziło.
Ktoś mógłby powiedzieć, że sama jestem sobie winna – trzeba mi było pisać „normalnie”. Dopóki „produkuję” tekst, który można zmieścić w określonej serii wszystko jest ok. Gorzej, gdy zaproponuję coś, co nie pasuje na żadną z półek w Empiku, ponieważ np. nadaje się zarówno dla dzieci jak i dorosłych. Jeszcze gorzej, gdy pozwolę sobie wymyślić coś, co wykracza nie tylko poza określoną kategorię wiekową, gatunek literacki... lecz również poza formę książki, do której nas przyzwyczajono. Tak właśnie jest z projektem, który chcę pokazać.
Zabawne jest to, że pierwsza wersja „Czytanki-przytulanki” powstała na „zamówienie” pewnego wydawnictwa. Słowo „zamówienie” świadomie piszę w cudzysłowie, bo obyło się bez umowy i zaliczki. Może trudno było wówczas na to liczyć - byłam świeżo upieczoną absolwentką ASP i trafiłam tam szukając pracy ilustratora. Zaproponowano mi stworzenie nietypowej książki edukacyjnej – zero ograniczeń dla wyobraźni!!! Tak się złożyło, że mój niespełna dwuletni synek był właśnie świeżo po pobycie w szpitalu. Pomyślałam: A może warto stworzyć książkę, która będzie pomagać w trudnych zarówno dla dziecka, jak i dla rodziców sytuacjach; edukowałby emocjonalnie i wspierał!
Początkowo przygotowałam projekt pluszowego misia z ukrytą wewnątrz książeczką. Tyle, że zawartość, by nie powiedzieć treść misia, miała być niezwyczajna. Miły ją stanowić (między innymi) „Bajki-Pocieszajki” – opowieści o uczuciach, mówiące na przykład o tym do czego potrzebny jest strach lub płacz.
Po rozmowie z przyjaciółką – pisarką i psychoterapeutką Dagną Ślepowrońską zdecydowałam nadać swojej książce wygląd bohaterki jednej z moich "Bajek-Pocieszajek". Wybrałam Dżimbę z „Błekitnego Lasu” – postać z baśni, która mówi o oczyszczającej sile płaczu, a zarazem przenoszeniu i tłumieniu uczuć. Dlatego Dżimba początkowo budzi w bohaterce baśni lęk, by ostatecznie okazać się najcudowniejszą na świecie istotą.
Skoro mowa o uczuciach o uczuciach to fajnie by było, gdyby książka umiała je wyrażać nie tylko za pośrednictwem słów. Stąd pomysł, że będzie robić miny.
Przygotowałam projekt i rozpoczęłam długotrwałe wędrówki po wydawnictwach (to które "zamawiało" ostatecznie zrezygnowało z projektu). Pomysł właściwie wszędzie się podobał, ale, jak mi tłumaczono, był zbyt skomplikowany w realizacji i za drogi.
Ostatecznie jeden z dwóch (istniejących do dziś egzemplarzy) pokazałam na wystawie "Współczesna Polska Sztuka Książki" w 1997 r, czyli kilka lat po powstaniu pierwszej wersji projektu.
Baśnie do wnętrza Dżimby powstawały przez lata. Dopisywałam kolejne teksty i przerabiałam te, które powstały wcześniej. To w sumie pasowało do koncepcji ponieważ "Czytanka-Przytulanka" z założenia miała się nieustannie zmieniać. Część z baśni oddzieliła się ode mnie i rozpoczęła własne życie. Powielane na xero teksty wędrowały z rąk do rąk. Trochę jak w zamierzchłych czasach, kiedy to baśnie przekazywane były w sposób bezpośredni – jeden człowiek opowiadał je drugiemu człowiekowi. Pamiętam wzruszający moment, gdy kilka lat po powstaniu jednej z baśni dostałam list od nieznajomej osoby z dalekiego miasta. Opowiadał o tym jak tekst wędrował po Polsce i jak pozytywny miał wpływ na czytelników. Jego autorką była terapeutką, która korzystała z baśni podczas swojej pracy.
Potem miałam jeszcze kilka podejść, by wydać "baśnie do wnętrza Dżimby" w bardziej tradycyjnej formie. Jednak tylko nieliczne z tekstów doczekały się publikacji (jeden z nich znalazł się na przykład w podręczniku szkolnym).
Czasy się jednak zmieniły i jak, zapewniała sympatyczna pani, z którą rozmawiałam niedawno omawiając szczegóły mojego udziału Warszawskich Targów Książki, dziś ponoć łatwiej i taniej można realizować takie nietypowe projekty. Postanowiłam więc dać Dżimbie po latach jeszcze jedną szansę.
Przedstawiam PRZYTULANKĘ – CZYTANKĘ (pluszową zabawkę, w której wnętrzu ukryta jest książka)
IDEA – Przytulanka-książeczka, z którą można spać, która pocieszy, którą można się zaopiekować. Pomaga rozpoznać, zaakceptować, przekonać się do czego potrzebne są uczucia i jak sobie z nimi radzić. Łącząc w sobie funkcję edukacyjną i wspierającą kształtuje inteligencję emocjonalną.
OKŁADKA – Zamknięta wygląda jak pluszowa maskotka. Jest miła i miękka w dotyku. Można ją przytulić, można położyć na niej głowę jak na poduszce. Nie posiada żadnych twardych elementów. Nawet oczy uszyte są z materiału. „Usta” są tak zaprojektowane, że można je odkształcać nadając im rozmaity wyraz n.p. układać w uśmiech, robić smutną minę… Dziecko może więc dać wyraz swoim uczuciom za pomocą swojej Przytulanki. Jednocześnie tworzą one coś w rodzaju kieszonki, w której można coś ukryć.
ZAWARTOŚĆ – Wewnątrz ukryta jest „książeczka”.
Jest w niej miejsce na:
– rysunki dziecka, zdjęcia bliskich mu osób, napisane osobiście teksty i inne dziecięce skarby;
– „Bajki-Pocieszajki” – opowieści o charakterze wspierającym i edukacyjnym, opowiadające przede wszystkim o uczuciach;
– opracowany specjalnie dla dzieci ,,Dzienniczek Uczuć"»;
– gry i zabawy o charakterze psychologiczno – edukacyjnym.
Dzięki temu, że poszczególne elementy „książeczki” spięte są za pomocą segregatora lub skoroszytu może się ona bezustannie powiększać i zmieniać. Ma takie wymiary, by zmieściły się w niej „koszulki” do segregatora w formacie B5, w które dzieci mogą chować swoje „skarby”. Zatem każde dziecko ma możliwość samodzielnie kształtować swoją książeczkę, zgodnie z własnymi potrzebami i zainteresowaniami.
Dżimba w akcji. Tutaj pociesza.
Tu już pocieszyła. Zdjęcia dają pojęcie jak dawno powstał projekt. Pozował do nich mój syn, który w czerwcu skończy... 19 lat.
Ku ogromnej radości dzieci pokazuję Dżimbę na spotkaniach autorskich. Na zdjęciu wspólnie robimy miny.
Tutaj czytamy wnętrze Dżimby.
Kiedy wyciągam niebieskiego pluszaka i pytam swoich Czytelników: "Co to jest?" Odpowiadają: "Przytulanka". Zanim dojdziemy do tego, że jest to książka zazwyczaj pada jeszcze jedna odpowiedź: "Plecak." Właściwie jest to chyba niezły pomysł? Wystarczy przyszyć szelki i można zabrać ze sobą w podróż plecak pełen baśni.
Zdjęcia na żółtym tle w ramach przyjacielskiej przysługi zrobił Andrzej Georgiew.
Autorem pozostałych jest Darek Kondefer.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz