Kilka dość przypadkowych fotek z najbardziej znanych miejsc w Londynie, więc nawet nie będę podpisywać. Nie ma na nich tego, co zapamiętam najbardziej, a mianowicie malarstwa, które miałam okazję tam obejrzeć. Być może zabrzmi to nieco... egzaltowanie, ale zdarzyło mi się kilka malarskich spotkań, które wzruszyły mnie niemal do łez. Nic w tym dziwnego, skoro jestem słynną w naszym domu płaczką. A skoro zdarza mi się płakać przy filmach, to czemu właściwie miałabym nie płakać przy obrazach?
P.S. Nie mogłam się powstrzymać przed publikacją spotkanej w Parku Świętego James'a :) wiewiórki (i pelikanów), a także pikiety pod Parlamentem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz