Zdjęcie to odnalazłam w archiwum szukając ilustracji do pojęcia satori. Początkowo miałam zupełnie inną koncepcję, ale kiedy ujrzałam te rytmy zbiegające się gdzieś w niekończącej się dali poczułam, że to jest właśnie TO!
Jak potoczyła się dalej historia tego obrazka opowiem już wkrótce.
P.S. Teraz już chyba wszyscy zrozumieją dlaczego tak bardzo lubię Leona Tarasewicza :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz