Jedno z wydawnictw zgłosiło się do mnie z propozycją napisania książeczki do pewnej serii. Podczas mailowej korespondencji na ten temat dostałam dość osobliwą informację, że najpierw powinnam napisać fragment na próbę , a jeśli ten fragment się nie spodoba, to zostanę poproszona (w umowie), żebym nigdzie go nie publikowała (takie ponoć miały być zasady dotyczące serii).
Odpisałam, że nie bardzo rozumiem w czym rzecz. Z wcześniejszych akapitów maila wywnioskowałam, że jeśli fragment nie spodoba się wydawcy to po prostu nie zamówi książki.
W odpowiedzi przeczytałam, że jeśli wydawcy nie spodoba fragment to go nie kupi i jednocześnie poprosi autora, żeby nie kończył tekstu i nie sprzedawał go innemu wydawcy. Dobre! Nie kupujemy, ale autor i tak nie może dysponować tym niezakupionym tekstem - tylko dlatego, że zdecydował się zaryzykować i napisać coś na próbę!
Szczęśliwie wydawca, u którego publikuję wyznaje zupełnie inne zasady.
I jeszcze zabawna historyjka z jednego ze spotkań autorskich. Na ogół mam fantastyczne doświadczenia i kontakt z bardzo fajnymi ludźmi, ale od czasu do czasu zdarza się również jakaś osobliwość. W tym przypadku przybrała postać nauczycielki, która przez większość spotkania siedziała w ostatniej ławce uzupełniając (chyba) coś w dzienniku i wykazując raczej umiarkowane zainteresowanie tym, co dzieje się w klasie. Na zakończenie przedarła się przez oblegające mnie dzieciaki (każdy chciał mieć autograf na zakładce) i oświadczyła, że bardzo miło było mnie poznać, ale ona teraz spieszy się na dyżur, więc zostawia mi dziennik żebym wpisała temat lekcji, a potem odniosła dziennik do pokoju nauczycielskiego.
Na szczęście po chwili pojawiła się jakaś bardziej przytomna koleżanka osobliwej pani nauczycielki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz