Mój wewnętrzny narrator zamilkł. Przerzucił się na komunikację niewerbalną. Za to narrator zewnętrzny nadzwyczaj się uaktywnił, więc zamiast prowadzić wewnętrzne monologi - rozmawiam. I mam w tej dziedzinie pewne osiągnięcia. Miło było usłyszeć od pani, z którą robiłam wywiad, że całkiem zapomniała o włączonym dyktafonie. Jednak najbardziej niezwykłe zdarzenie miało miejsce w piątek wieczorem. Zaczęło się od tego, że w moim Ośrodku Kultury zaczęli gromadzić się młodzi ludzie. To w ostatnich czasach częste zjawisko - bywało niestety, że kończyło się wizytą policji. Tym razem wyszłam do nich i zaczęłam rozmowę. Po chwili dołączyła do mnie koleżanka z pracy - Monika. Nie próbowałam ich podejść, przechytrzyć, zawstydzić, skumplować się z nimi... Opisałam to wszystko, co działo się ostatnio nie próbując dochodzić, kto jest sprawcą, wyjaśniałam jakie to mogło mieć konsekwencje. Mówiłam o swoich oczekiwaniach i pytałam o ich oczekiwania. Przekazywałam swoje uczucia i myśli. Nie dość, że do końca dnia zachowywali się spokojnie, to jeszcze z własnej woli oddali kule od bilardu. Prawdę mówiąc nawet nie miałyśmy z Moniką pojęcia, że je zwinęli. Byłam zaskoczona sama sobą i zaskoczona nimi, a przed wszystkim zaskoczona mocą i znaczeniem rozmowy. Umówiliśmy się na kolejną na wtorek. Zobaczymy, jak sprawa się rozwinie. Wiem, że to zaledwie pierwszy krok do porozumienia, ale i tak się cieszę, bo choć prawie ich nie znam, zależy mi na nich i wiem, że to taki moment w ich życiu, który może zaważyć na całej ich przyszłości.
Było też parę rozmów o bardziej rozrywkowym charakterze. W wyniku jednej z nich dowiedziałam się o "stosunkowo legalnej" ;) metodzie ściągania plików z netu, w wyniku innej wymyśliłam gumofilce na obcasach. Sporo z nich można by żywcem przenieść do scenariusza. Tak, mam ostatnio wiele radości z rozmów. I wygląda na to, że po dość intensywnym okresie bytowania w sieci zaczynam powracać na łono realu (a już się bałam, że popadam w jakieś net-uzależnienie). To bardzo fajnie, tylko jak teraz będę pisać bloga bez mojego wewnętrznego narratora?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz