Nie zachęcisz przeciętego gimnazjalisty do zajęć artystycznych tłumacząc mu, że stanie się przez to bardziej wrażliwym odbiorcą sztuki. Ale jeśli mu powiesz, że będzie dzięki nim sprytniejszy, bardziej zaradny, nie pozwoli się wyrolować, to może się zainteresować.
Wbrew pozorom nie myślę o takiej motywacji w kategorii przynęty. Naprawdę uważam, że edukacja artystyczna powinna przede wszystkim przygotować do codzienności. Jeżeli nauczymy się korzystać z niej w ramach „prozy życia”, to z pewnością rozpoznamy ją również w „warstwie poetyckiej”.;) I jestem przekonana, że tak właśnie powinno się podchodzić do "plastyki" w szkole. Praktycznie. Co niekoniecznie oznacza praktycznie uczyć rozmaitych technik plastycznych.
Mam na myśli przede wszystkim to, że jeśli młody człowiek pozna podstawowe prawidła dotyczące psychologicznego oddziaływania koloru, czy kompozycji, swego rodzaju wizualne abecadło, to będzie w stanie odczytać zarówno to, co mówi do naszej podświadomości reklamowy baner, jak i abstrakcyjny obraz.
To swoisty paradoks – żyjemy w cywilizacji obrazkowej, a nie potrafimy rozpoznać, co oznaczają spotykane na co dzień symbole, znaki, obrazy. Dlatego mylimy się w rozpoznawaniu atakujących nas zewsząd wizualnych komunikatów i dlatego tak łatwo nas nabrać, zwieść, omamić. Zwłaszcza, że spece od mediów i reklamy doskonale to wizualne abecadło znają i potrafią z niego korzystać. Co ja piszę? Nie tylko abecadło ale całą skomplikowaną gramatykę i stylistykę.
Tymczasem przeciętny mieszkaniec naszego kraju nie ma pojęcia, jak wpływa na nasze emocje widok kompozycji statycznej, a jak dynamicznej? Dlaczego tak często niebieski jest kolorem opakowań środków czystości, a tak rzadko „pakuje się” weń żywność? Dlaczego dziewczyna z reklamy nosi czerwoną sukienkę?
Nauczyciel zadając tego typu podstawowe pytania i szukając na nie odpowiedzi dałby swoim podopiecznym przekaz: radź sobie w życiu, nie daj się oszukać, zwieść, uwieść lub przynajmniej miej świadomość, że cię uwodzą. A przy okazji sam nie wiesz kiedy znajdziesz radość z oglądania dzieł sztuki.
Takie wizualne abecadło można wykorzystać również do przybliżania innych kultur, rozszyfrowywania kulturowych kodów. Chodź by porównując przykładowe dzieła. W tradycji wschodniej obrazy mają na ogół otwartą kompozycję, a człowiek stanowi równoważny z innymi element pejzażu. W europejskich dziełach mamy zazwyczaj kompozycję zamkniętą, a pejzaż jest jedynie tłem dla człowieka. Nietrudno odczytać jak to się ma na przykład do roli człowieka i natury w tych kulturach. To naturalnie pewne uproszczenia. Niemniej jestem przekonana, że analiza kompozycji traktowana w kategorii detektywistycznej przygody pozwoliła by nie tylko ciekawie, ale i skutecznie uczyć.
„Znajomość tych prawideł może się również przydać w edukacji emocjonalnej. Nie każdy musi namalować piękny obraz, ale każdy może za pomocą kolorów, kompozycji, faktur wyrazić to, co czuje, odreagować swoje emocje.”
Opisane powyżej pomysły przyszły mi do głowy wiele lat temu, gdy przymierzałam się do działalności pedagogicznej (jeden z wielu pomysłów na życie). Przypomniałam je sobie przy okazji wywiadu, który robiłam niedawno.
Wciąż marzy mi się wprowadzenie takiego programu wizualnej edukacji do szkół. Wiem, że to nie łatwe, że wymagałoby współpracy sztabu specjalistów zajmujących się różnymi dziedzinami sztuki i reklamy, nieustającej aktualizacji i nadążania za zmianami w otaczającej nas wizualnej rzeczywistości. Ale może warto podjąć taki wysiłek.
P.S. O tym, że Polacy "nie widzą" przekonałam się po raz kolejny przypominając sobie "Dzienniki Gombrowicza". Uwielbiam go, ale jego poglądy na malarstwo... No ale chyba temat na oddzielny odcinek .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz