niedziela, 14 lutego 2010

Sezon 1, odcinek 22. Wyspa, Kusturica i młodsza siostra

*** 
Dowiedziałam się, że ukazała się kolejna "Wyspa".  To ostatni numer, w którego redagowaniu brałam udział (moja karma ;) związana z "Wyspą" chyba się wyczerpała, stąd rezygnacja).
Zabawne, że natychmiast pojawiła się propozycja współtworzenia innego pisma literackiego - tym razem chodzi o numer obecny na rynku od dziesięcioleci. 
Nowej "Wyspy" nie widziałam. Ani w realu, ani w wirtualnym świecie. Dlatego zamiast komentować odsyłam do wyspiarskich wspominków, które można znaleźć na mojej stronie. Zachęcam zwłaszcza do obejrzenia filmowej relacji z podlewania palmy przy rondzie de Gauelle`a, którą zorganizowałam, by uczcić Cypel (redagowany przeze mnie dodatek do "Wyspy") poświęcony działaniom w przestrzeni miejskiej. Zrealizowany przez mojego syna filmik dostępny jest zarówno ze strony, jak i na video google.

***
Obejrzeliśmy z Darkiem "Obiecaj mi!" Kusturicy. Dodam w tym miejscu, że cała nasza trójka (łącznie z synem Iwem, który był akurat na jakiejś imprezie) uwielbia tego reżysera. "Czas Cyganów" (być może ulubiony), "Czarny kot, biały kot", "Underground", "Ojciec w podróży służbowej"... Tym razem jednak przeżyłam rozczarowanie. Miałam wrażenie, że oglądam film reżysera, który za wszelką cenę próbuje Kusturicę naśladować.

***
Darek wyszperał zdjęcia, które robił mi lata temu. Parzę na nie i przychodzi mi do głowy, że byłam kiedyś śliczna. Nie żebym teraz miała coś przeciwko swojemu wyglądowi. Fakt, jestem starsza, ale to wszystko.
Może jednak do takiej refleksji potrzebny jest dystans, perspektywa lat, by umieć spojrzeć na siebie jak na młodszą siostrę, którą bardzo się kocha.    

P.S. Powinnam może pisać o Walentynkach? Ale po co, skoro prawie wszyscy to robią? W sumie, patrząc z perspektywy niespełna dwóch miesięcy funkcjonowania tego bloga stwierdzam, że i tak, na ogół jestem nie na czasie. Więc niech tak zostanie. 
nawiasem mówiąc ostatni podpunkt, a raczej "podgwiazdka" ;) ma przecież miłosny charakter, choć może nie we wszechobecnym serduszkowo-walentynkowo stylu. Tym razem, więc, choć trochę piszę na temat. ;)
Tak się zresztą w tym roku złożyło, że Walentynki zbiegły się końcem zimowych ferii. To trudny dzień dla ludzi, którzy nie zakończyli edukacji. Odklejam się więc komputera i biegnę pocieszać syna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz