czwartek, 25 marca 2010

Sezon 1, odcinek 39.Lubię paski, lubię czerwień i czerń, czyli Wstęp do Nieskończoności


Czerwono-czarny dyptyk – jeden z obrazów z mojego dyplomowego cyklu 


(...) wiele z dawnych pragnień i niezrealizowanych (...) zjawisk (...) dotyka spraw na tyle dla mnie istotnych, że powracają, co pewien czas i do tej pory mnie poruszają. Zapragnęłam więc (...) powołać do życia wymyślony kiedyś Teatr Zbrodni, Teatr Czystej Treści, literaturę opartą na słowach skondensowanych i związaną z nimi grafikę poezyjną, Fabrykę Nieskończoności, czy też Instytut Poszukiwań Wspólnego Źródła Wszelkich Sztuk i Działań... A jak to zrobić jeżeli ma się świadomość, że realizacja tych wszystkich koncepcji w takim wymiarze, w jakim bym chciała, jest niemożliwa. (...) Jedynym wyjściem jest napisanie naukowych, a jeszcze lepiej popularyzatorskich opracowań dotyczących tych wymyślonych (...) zjawisk tak jakby one istniały naprawdę.

Zacytowane powyżej słowa napisałam osiemnaście lat temu. Znalazły się one we Wstępie do mojej pracy magisterskiej poświęconej nieistniejącym zjawiskom w kulturze i sztuce. Po co dziś do nich wracać?
Ponieważ, jak można przeczytać powyżej, wiele dawnych pragnień do dziś mnie porusza, więc tekst nadal jest aktualny.
Ponieważ mam wrażenie, że zamiast świadomie rezygnować, zbyt często pozwalam, by „samo mi się rezygnowało” (o tym również mowa w tekście).
Ponieważ, przynajmniej w pewnych aspektach byłam wówczas mądrzejsza niż dziś i warto sobie tę młodzieńczą mądrość przypomnieć. A już na pewno bardziej odważna i, o dziwo, łagodniejsza dla siebie. To również warto przywołać.
Ponieważ niektóre pomysły wówczas niemożliwe do realizacji w dzisiejszych warunkach nabierają aktualności np. idea nakręcenia filmu „dokumentalnego” o nieistniejących zjawiskach w kulturze i sztuce (całkiem o niej zapomniałam). Również internet otwiera szanse, wówczas całkiem dla mnie niedostępne.
Ponieważ nigdy nie porzuciłam zamiaru stworzenia „książki bez początku i bez końca” (pomysł już wówczas nie najnowszy). Kiedyś miałam „nadzieję, że moja praca magisterska zainicjuje powstanie”jej postanie. I co z tego wynikło? Przez te osiemnaście lat dopisałam tylko jeden „rozdział”. Wierzyłam również, „że będzie ona jedynie uzupełnieniem innych działań, bo żeby pisać o czymś z czego się zrezygnowało trzeba mieć coś, co się udało zrealizować.”
No jednak coś udało się zrealizować, choć czasem te realizacje szły w dość nieoczekiwanym kierunku i prowokowały kolejne rezygnacje – jest więc „materiał” na kolejne postacie.

Na razie jednak zapraszam czytania „Wstępu do nieskończoności”. Całość tekstu (z komentarzem) tutaj (w Dziale Sztuk Nieobecnych). 

Wątek zainicjowany w odcinku 35.

P.S. Przy okazji zapowiadam publikację „Teatru Zbrodni” (również w Dziale Sztuk Nieobecnych)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz