Dla mnie to był już drugi ich koncert. Mam też kilka płyt. Głos ludzki to dla mnie najbardziej intrygujący instrument (może dlatego, że żadnym innym nie potrafię się posługiwać ;)) i pewno to najbardziej na mnie działa gdy słucham Huun - Huur - Tu. Zwłaszcza, że lubię nie tyle wokalne popisy, co o zdolność przeniesienia głosem energii, a to na pewno potrafią. Z miłości do pierwotnie energetycznego śpiewania wynika zapewne również moja fascynacja śpiewem alikwotowym a także innych tradycyjnych technik.
Koncert świetny. Niestety przyjechaliśmy późno, kiedy już trudno było wbić się na podwórko. Również miejscówka przy grillu okazała się fatalna - dym i swąd palonego tłuszczu plus tłok to kiepskie zestawienie. W ogóle nie jestem przekonana, czy grill na takim koncercie był konieczny. Na szczęście w trakcie trwania koncertu udało mi się nieco przesunąć od grilla w stronę sceny.
Trochę informacji na temat zespołu tutaj: http://www.etnologia.pl/muzyka/azja/muzyka/huun-huur-tu.php
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz