wtorek, 28 grudnia 2010

Sezon 1, Odcinek 125. Marzycielska Geometria i Fabryka Nieskończoności (11)

Ciąg dalszy odcinków 48, 50, 52, 54, 73, 77, 87, 97 , 107 i 122.

Początkowo prześwity jedynie zastępowały linie występujące w poprzednich kompozycjach. Zamiast rysować kreskę przechodzącą od brzegu do brzegu kartki, po prostu ją wycinał. W pewnym momencie doszedł do wniosku, że nieważne czy linia jest prosta, czy nie, byle była nieskończona; później zaś jeszcze bardziej zminimalizował swoje wymagania, uważając, że istotne jest tylko to, by wyprowadzała wzrok oglądającego poza format obrazu – wrócił do jeszcze wcześniejszych motywów. Pracowicie wycinał w papierze spirale, koncentrycznie rozchodzące się okręgi, kompozycje składające się z kół i linii, pionowe i poziome pasy, formy utworzone przez rozchlapany uprzednio na papierze tusz... Później budował specjalne blejtramy, które stanowiły swego rodzaju układanki łatwe do prezentowania na ziemi lub podłodze, lecz kłopotliwe przy eksponowaniu w pionie.

Robił też eksperymenty z malowaniem na szkle, co pozwalało mu uzyskać dodatkowo powierzchnie półprześwitujące.

Element konstrukcyjny, czyli prześwity, dopełniały formy utworzone przy pomocy nadal używanych i doprowadzonych już niemal do perfekcji technik automatycznych.

Dość długo szukał kompozycji, która uzasadniałaby stosowanie tego typu wyciętych, bądź też w przypadku szkła niezamalowanych linii. Pierwszym tego typu obrazem, który zaprezentował publicznie, było pomalowane na czarno płótno z przebiegającą centralnie, wyciętą pionowa linią eksponowane w plenerze i powieszone obok czarnego walca (o którym już pisałam) i który zapoczątkował serię „nieskończoności”. Słomiński pragnął w ten sposób zwrócić uwagę na dwie całkowicie sobie przeciwstawne postawy, dwa sposoby dążenia do nieskończoności. Jeden („nieskończoność wewnętrzna” czyli czarny walec) introwertyczny, egocentryczny – znak zamknięcia się na resztę świata, odgrodzenie od niego, budowanie złudzenia. Drugi, bardziej wschodni, to zjednoczenie się z otaczającą nas rzeczywistością, z ta chwilą, w której akurat żyjemy, bycie tu i teraz. Mroczne wnętrze z majaczącą w nim nieskończonością i wibrująca od poruszających się liści i i chmur linia przechodząca przez czerń i wtapiająca się w tło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz